Na ostatnie wielkie reprezentacyjne imprezy Niemcy przyjeżdżali wychłostani klęskami w futbolu klubowym. Bramy do decydujących meczów w Lidze Mistrzów zatrzaskiwali im Anglicy i Hiszpanie.
Na mistrzostwach świata i Europy odżywali, w XXI w. poza Euro 2004 zawsze dochodzili przynajmniej do półfinału.
W tym roku niemiecka kadra przyleciała na mundial po największym klubowym sukcesie od dziewięciu lat. Bayern Monachium dopiero w finale Ligi Mistrzów przegrał z Interem, budowana na zdrowych finansowych zasadach liga, ściga finansowaną na kredyt angielską Premier League, niewiele zabrakło, by w tym roku wyprzedziła w rankingu UEFA ligę włoską.
Selekcjoner Joachim Loew potrafił ten sukces wykorzystać, w pierwszej jedenastce zmieścił aż pięciu piłkarzy Bayernu.
Twierdzenie jednak, że w RPA trzykrotni mistrzowie świata będą silni siłą zespołu z Monachium byłoby przesadą. To raczej małe dopełnienie ich zalet, których fundamentem jest umiejętność pokazywania wszystkiego co się potrafi, dopiero po założeniu reprezentacyjnej koszulki.
Kontuzje nie robią na Niemcach wrażenia. W Durbanie chyba przez myśl żadnego niemieckiego kibica nie przemknęło nazwisko Michaela Ballacka, długoletniego lidera reprezentacji, którego z mundialu wyeliminowała kontuzja. Nie brakowało go w środku pola, gdy trzeba było krzyknąć na kolegów charyzmy starczało Philipowi Lahmowi.
Niezależnie od zestawu, który dysponuje, Loew potrafi swoich piłkarzy tak zgrać, by na boisku sprawiali wrażenie budzącego się raz na dwa lata klubu. Nie wiadomo co między wielkimi turniejami, poza strzelaniem goli w reprezentacyjnych sparingach oczywiście, robią Lukas Podolski i Miroslaw Klose. Prawdopodobnie potajemnie spotykają się z Loewem i ćwiczą przed kolejną wielką imprezą.
Powiedzieć, że w klubach ta dwójka zawodzi, to nic nie powiedzieć, w futbolu klubowym Podolski znaczy prawdopodobnie mniej niż lider Australii Tim Cahill z Evertonu.
Tak dobrze działającej machiny Australia powstrzymać nie mogła. Zresztą nawet nie spróbowała.
Rozkochany w defensywie trener Pim Verbeek przesadził. Gdy ogłaszał skład, zapomniał o napastnikach, jego zespół zaczął w ustawieniu 4-6-0, z najbardziej wysuniętym Cahillem, z zawodu pomocnikiem. Napastnika, Nikitę Rukavytsyę, Holender wypuścił na boisko na 25 minut przed końcem, chwile później Niemcy strzelili dwa gole. Aktywność ofensywna Australii skończyła się po kilku minutach, gdy po strzale Richarda Garcii lecącą do bramki piłkę odbił Lahm.
Chwile później runęła szczelna defensywa, za którą Australijczycy byli chwaleni w eliminacjach. W drugiej połowie zostały po niej zgliszcza. Dodatkowo ostatnie 34 minuty zespól Verbeeka grał bez Cahilla, który dostał czerwona kartkę.
Przez brak ofensywnych prób Australijczyków, nie sposób stwierdzić, czy młoda niemiecka drużyna równie zdyscyplinowany i dojrzały futbol pokaże w następnych meczach. Gdy trener rywali postanowi wstawić do składu piłkarza odpowiedzialnego za strzelanie goli, a jego koledzy będą lepszymi od Australijczyków specami w kopaniu piłki
Ale na razie zespół Loewa może się cieszyć. Tak dobrze w RPA nie zaprezentowały się Francja, Argentyna i Anglia. Brazylia i Hiszpania, najwięksi faworyci do mistrzostwa świata, turniej zaczną w tym tygodniu.
Najmniej zadowolonym Niemcem może być Mesut Ozil. Przed mistrzostwami typowany do nagrody dla najlepszego gracza turnieju, zaczął turniej od zasłużonej żółtej kartki za symulowanie, po jego strzale piłkę z linii bramkowej wybił Craig Moore, a gdy miał przed sobą tylko Marka Schwarzera, piłka mu odskoczyła. 22-letni rozgrywający Werderu reprezentacyjnej piłki musi się jeszcze uczyć. Edukację, jaką fundują mu starsi koledzy świetnie się ogląda.
7 ze swoich 11 mundialowych goli Klose strzelił głową
39 bramek w 74. meczach reprezentacji Niemiec zdobył Podolski. Tyle samo goli strzelił w 149 meczach Bundeslidze
10 z ostatnich 17 goli Niemców na mistrzostwach świata strzelili Klose i Podolski