Tuż przed pierwszym meczem reprezentacji Niemiec na afrykańskim mundialu, media rozdmuchały temat milczących podczas hymnu piłkarzy . Brukowy "Bild" wydrukował nawet nazwiska tych, którzy - jak wyśledził - nie śpiewali przed sparingiem z Bośnią i Hercegowiną.
Obecna kadra Joachima Loewa w znacznym stopniu opiera się na zawodnikach, którzy w Niemczech co najwyżej się wychowali. Dla naszych zachodnich sąsiadów grają m.in. mający polskie korzenie Klose i Podolski, ale też wywodzący się z Turcji, Ghany, Nigerii i Tunezji piłkarze.
- Nie zamierzam nikogo zmuszać - mówi selekcjoner. - Chłopcy identyfikują się z drużyną i Niemcami całkowicie, ale trzeba wziąć pod uwagę ich dziedzictwo. Nie muszą się tłumaczyć.
Okazuje się, że naciski żywej legendy niemieckiego futbolu niewiele dały. Na słowa Franza Beckenbauera zareagował tylko Miroslav Klose, który jako jeden z nielicznych "naturalizowanych" Niemców zaśpiewał hymn przed meczem z Australią.