Jerzy Matlak apeluje: Potrzebne powszechne larum w obronie żeńskiej siatkówki!

Zaniepokojony doniesieniami o niepewnym losie transmisji spotkań PlusLigi Kobiet Jerzy Matlak wzywa wszystkich do działania: - Jeśli sprawdzi się najgorszy scenariusz, to będzie okrutny cios w żeńską siatkówkę, która już teraz ma się średnio - ostrzega.

Niepewny los transmisji meczów PlusLigi Kobiet niepokoi kibiców żeńskiej siatkówki w Polsce. Podczas gdy losy ligowych zmagań panów są już przesądzone i pewne jest, że będziemy je mogli śledzić na antenie Polsatu Sport, losy żeńskiej siatkówki ligowej w Polsce nadal są niepewne. W dyskusję na ten temat włącza się jeden z najbardziej utytułowanych polskich trenerów i bez wątpienia człowiek, któremu dobro żeńskiej siatkówki leży na sercu. - Przykro mi, kiedy słyszę, że ze zdobytego z wielkim trudem brązowego medalu ME, który powinien wszystkich zmobilizować do jeszcze większej pracy, tak naprawdę nic dobrego dla damskiej siatkówki w Polsce nie wynika. Zamiast zainspirować do większego zainteresowania siatkówką kobiet, tak naprawdę skutek jest odwrotny, bo są problemy z transmisjami PlusLigi Kobiet, nikt nie chce ich pokazywać - ze smutkiem ocenia sytuację Jerzy Matlak . Trener polskiej reprezentacji przyznaje, że oficjalnych informacji z PZPS-u na ten temat jeszcze nie dostał, ale to, co czyta w prasie oraz w internecie bardzo go niepokoi.

- Bardzo bym nie chciał, żeby to wszystko, co się wydarzyło - te piękne mistrzostwa Europy w Polsce, ci wspaniali kibice, rekordy oglądalności, które nigdy wcześniej w Europie chyba w hali nie były bite - żeby to wszystko poszło na marne - apeluje Jerzy Matlak. Trener polskiej reprezentacji przyznaje, że część zarzutów pod względem ligi żeńskiej w Polsce jest prawdziwa: są to rozgrywki mniej wyrównane niż męskie, brakuje w polskich klubach gwiazd światowego formatu, ale jednocześnie podkreśla, że rezygnacja z transmisji tylko pogorszy sytuację w PLK. - W tej chwili są dwa kluby - i dzięki Bogu, że takie dwa są! - które poszły do przodu organizacyjnie i finansowo, reszta cały czas boryka się z problemami finansowymi, ledwo wiąże koniec z końcem. W PlusLidze jest takich wyrównanych zespołów sześć, do tego są gwiazdy klasy międzynarodowej, ale jeśli wszyscy się teraz odwrócą od rozgrywek żeńskich, to zamiast odbijać się do przodu, będziemy tylko tracić dystans. Nigdy nie chcieliśmy być przecież konkurentem dla rozgrywek męskich, ale jeszcze dwa lata temu takich wyrównanych klubów w PLK też było około pięciu, bo oprócz Bielska i Muszyny była jeszcze Piła, Kalisz i Bydgoszcz.

Zaniepokojony sytuacją Jerzy Matlak nawołuje do działania. Przyznaje, że sam wiele zrobić nie może, ale próbuje "obudzić" prezesów i działaczy klubów PlusLigi Kobiet. - Wszyscy powinni wziąć się do kupy, chociażby prezesi wszystkich klubów, spotkać się, dowiedzieć się, co się dzieje, o co chodzi. Przecież jeśli nie będzie transmisji telewizyjnych, to będziemy się cofać, to nawet ci sponsorzy, którzy teraz są, odejdą. Każdy kiedy przychodzi na rozmowy o sponsorowaniu klubu, to na początek pyta: "a gdzie jesteście pokazywani?". Nie chcę być posądzany o czarnowidztwo, ale jeśli sprawdzi się ten scenariusz, o którym w ostatnich dniach czytałem, to dobrze nie będzie. To będzie okrutny cios w tę żeńską siatkówkę, która już teraz ma się średnio - mówi zatroskany Matlak.

Więcej w serwisie - Reprezentacja.net

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.