Brak Skry powoduje, że turniej nie ma faworyta. - Można powiedzieć, że każda z drużyn ma 25 proc. szans na zwycięstwo. Już dawno tak nie było. Bez względu na to, kto wygra, nie będzie niespodzianki - mówi Ljubomir Travica, trener wicemistrza Polski Asseco Resovii. W sobotę (godz. 14.45) w pierwszym półfinale jego zespół zmierzy się z debiutującą w finale Delectą Bydgoszcz. - Nasz klub jest kopciuszkiem, ale nasi zawodnicy z innymi zespołami zdobywali już to trofeum - mówi Waldemar Wspaniały, szkoleniowiec Delecty, który pięć razy wygrywał już Puchar Polski. - I ciągle nie mam dość - dodaje.
Emocje powinny być też w drugim półfinale, w którym zmierzą się Zaksa Kędzierzyn-Koźle z Jastrzębskim Węglem (18). - Nie ma co się oszukiwać. Każdy przyjechał tu po Puchar. Wierzę, że trofeum pojedzie do Kędzierzyna - zapowiada trener Krzysztof Stelmach.
Pewne jest, że nikt nie odpuści, bo okazały puchar jest tylko jedną z nagród, którą zgarnie wygrany z niedzielnego finału. Na zwycięzców czeka też 200 tys. zł i, co najważniejsze, udział w kolejnej edycji Ligi Mistrzów.
Relacje w Polsacie Sport i TV4
Skra zasługuje na awans do final four Ligi Mistrzów na boisku ?