Co robi żona Smudy na zgrupowaniu kadry w Tajlandii?

Dziennikarz Sport.pl Michał Pol jest oburzony tym, że trener Franciszek Smuda zabrał na zgrupowanie reprezentacji Polski w Tajlandii swoją żonę. ?Smuda nie pojechał do Tajlandii na wakacje, ale do pracy. Skoro zabrał małżonkę, to znaczy, że nie traktuje tej pracy poważnie? - pisze na blogu Pol.

Reprezentacja Polski złożona wyłącznie z zawodników występujących w lidze polskiej od kilku dni przebywa na zgrupowaniu w Tajlandii. Polacy uczestniczą w rozgrywkach Pucharu Króla. Poza kadrą Smudy w turnieju biorą udział zespoły Danii, Singapuru i Tajlandii.

"Wyjazd z grupą zawodników ściągniętych prosto z urlopów, z których większość nie zdążyła poświęcić nawet dnia na przygotowanie do rundy wiosennej, przy tym kazano im grać bez aklimatyzacji i przejścia na czas lokalny, nie ma najmniejszego sensu szkoleniowego" - pisze na swoim blogu Michał Pol.

Dziennikarz Sport.pl podkreśla również fakt, że "sygnał do niepoważnego traktowania turnieju dał sam Franciszek Smuda, zabierając na wyjazd małżonkę".

"Jak selekcjoner ma wymagać od zawodników pełnej koncentracji, maksymalnej mobilizacji i zaangażowania na zgrupowaniu, skoro sam nie jest w stanie w pełni się koncentrować na zawodnikach i zaangażować w ich przygotowanie? Po to trener reprezentacji Polski kasuje miesięcznie 160 tysięcy PLN, żeby stać go było na wakacyjny wypad z rodzina nie tylko do Egiptu ale nawet na Phuket. Franz nie pojechał do Tajlandii na wakacje, ale do pracy. Skoro zabrał małżonkę, to znaczy, że nie traktuje tej pracy poważnie" - zauważa Michał Pol.

"Czy wyobrażacie sobie ten skandal, wrzawę działaczy PZPN, gdyby Leo Beenhakker zabrał na zgrupowanie do Turcji żonę?" - pyta na zakończenie Pol.

Więcej przeczytasz na blogu Michała Pola ?

Więcej o: