Zakończony w niedzielę turniej przyciągnął szachową śmietankę nowym, dynamizującym rozgrywki systemem: panowie rywalizowali w systemie szwajcarskim na dystansie 9. rund (gdzie w każdej kolejnej rundzie kojarzono pary na podstawie dotychczasowych turniejowych osiągnięć), a panie w systemie pucharowym (przegrywająca odpada z walki o medale). Nie bez znaczenia była też doskonała lokalizacja zawodów oraz wyjątkowo wysoka pula nagród - 100 tys. złotych.
Poziomem sportowym tegoroczna edycja mistrzostw Polski pobiła tę z roku 2009 na głowę. Dość powiedzieć, że obrońca tytułu Bartłomiej Macieja zajął dopiero 4. miejsce.
Wysoki poziom turnieju potwierdza nowa mistrzyni Polski: - To był bardzo trudny, stresujący turniej. System pucharowy wyklucza pomyłki. W finałowej partii Iweta Rajlich grała Va Banque, ale popełniła błąd, a ja ją skontrowałam - komentowała tuż po finale Monika Soćko.
W podobnym tonie wypowiada się Mateusz Bartel: - Wygrać mogło co najmniej dziesięciu z nas. Do końca nie było wiadomo, kto będzie mistrzem. Ja miałem dużo szczęścia, bo jednak błędów się nie ustrzegłem. Ale wygrałem i jestem szczęśliwy.
Podkreślić trzeba profesjonalną organizację mistrzostw. Sala turniejowa, zakwaterowanie zawodników, obsługa prasy - wszystko dopięte na ostatni guzik. Prezes Polskiego Związku Szachowego, Tomasz Sielicki, chwalił: - Lokalizacja turnieju była optymalna, pula nagród niespotykanie wysoka, a obsada wręcz rewelacyjna. Nic, tylko przychodzić i oglądać ten królewski sport.
Panowie:
Panie:
Przeczytaj o mniej popularnych, ale ciekawych sportach ?