PlusLiga. W ligowym szlagierze Resovia - Skra 0:3. Miał być hit, a był kit

Tylko trzech setów potrzebowali mistrzowie Polski z Bełchatowa, by ograć Resovię, która kilkanaście dni wcześniej wyrzuciła ich z Pucharu Polski. W sobotę Skra była o klasę lepsza

- Mieliśmy się za co rewanżować, za porażkę w pucharze. Bardziej jednak zmobilizowało nas zachowanie kibiców z Rzeszowa w naszej hali [po drugim secie rewanżowego meczu w Pucharze Polski w Bełchatowie kibice Resovii wyciągnęli transparent z napisem "Game Over"]. To nie był koniec. Gra się dopiero rozpoczęła - mówił po spotkaniu Marcin Możdżonek, środkowy Skry. - O trzecim powodzie nie mogę powiedzieć, bo grozi za to kara [bełchatowianie mieli w rewanżu pretensje do sędziów] - dodał.

Mobilizacja i koncentracja Skry widoczna była od początku. Zagrali znakomicie w każdym elemencie (momentami tylko poza przyjęciem), popełniając przy tym bardzo mało błędów. W polu zagrywki raz za razem posyłali potężne bomby, z którymi w żaden sposób nie mogli sobie poradzić resoviacy. - Nie mieliśmy dobrego przyjęcia, żeby atakować środkiem. Piłka szła na skrzydła i tam też były problemy, bo cały czas był podwójny lub potrójny blok - kręcił głową Białorusin Aleh Akhrem, przyjmujący Resovii. - Skra rozjechała nas jak walec - podsumował Łukasz Perłowski, jeden ze środkowych, którzy wyraźnie przegrali rywalizację ze swoimi vis-a-vis. Pierwszy atak ze środka rzeszowianie skończyli w połowie drugiej partii, środkowi Skry mieli już wtedy na koncie dziesięć skutecznych zbić.

Jedyne, na co było stać resoviaków, to walka w trzeciej partii. Mieli nawet trzy piłki setowe, ale Skra ma Mariusza Wlazłego, który wraca do wielkiej formy. Atakujący gości nie zwolnił ręki w końcówce seta, zaserwował dwa razy tak, że rzeszowianie przyjęli piłkę w trybuny, a gdy rozpoczęła się walka na przewagi, kończył wszystkie kontry. - Gdy Skra ma problem, to wtedy mają Wlazłego. Widać, że wraca do formy - komplementował kolegę Perłowski.

W efekcie siatkarze Resovii do serii porażek ze Skrą (nie wygrali jeszcze z nimi w lidze) musieli dopisać następną w stosunku 0:3. - Skra zagrała chyba najlepsze spotkanie w tym sezonie. Z taką grą mogliby wygrać Ligę Mistrzów. W całym meczu pomylili się w ataku tylko raz, my dwanaście razy - wyliczał Ljubo Travica, szkoleniowiec Asseco Resovii. Kolejnych dwanaście punktów jego podopieczni oddali rywalom, nie przyjmując ich zagrywek. - Kluczem do zwycięstwa była dziś mocna, odrzucająca zagrywka. Sporo pracowaliśmy też w obronie. Jestem bardzo zadowolony z wyniku i gry mojego zespołu - stwierdził z kolei Jacek Nawrocki, trener Skry.

Po meczu humory w rzeszowskiej ekipie nie były najlepsze. Do szatni siatkarzy znów powędrował Adam Góral, prezes Asseco Poland, głównego sponsora Resovii, podobnie jak po przegranym meczu z Delectą Bydgoszcz. - Po prostu, jak jestem na meczu, to lubię się spotkać z chłopakami. Dziś nie zagrali tak słabo jak z Delectą. Dziś Skra po prostu zagrała znakomicie. W trzecim secie pokazaliśmy jednak sobie, że możemy powalczyć - mówił. - Po meczu z Delectą zespół się podniósł i grał znakomicie, tak samo będzie teraz. Jesteśmy bliscy zrealizowania dwóch celów, w Lidze Mistrzów i Pucharze Polski, i to jest dla nas teraz najważniejsze - dodał prezes Góral.

Zagumny - walka z Jastrzębskim to niespodzianka ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.