Rajd Dakar 2010. Tłumy kibiców są wszędzie

Wielu kierowców jako główną różnicę między Dakarem afrykańskim a południowoamerykańskim wskazuje kibiców. W Chile były ich tłumy. W Argentynie są praktycznie wszędzie.

Tylko nielicznych stać na wykupienie biletu, który pozwala im wejść na teren biwaku. Pozostali kibicują stojąc na trasie. I to nie tylko na odcinku specjalnym. Samochody i motocykle ze znakiem Dakaru można zobaczyć w dwóch miejscach. Uczestnicy jadą drogą, która składa się z odcinków dojazdowych i odcinka specjalnego, na którym liczy się czas. Samochody serwisowe i towarzyszące, które nie biorą bezpośrednio udziału w rajdzie, jadą specjalnie wytyczoną drogą serwisową, która łączy obydwa biwaki. Często odcinki dojazdowe i droga serwisowa się pokrywają, a czasami dziennikarze zjeżdżają z drogi serwisowej, żeby pojechać na odcinek specjalny. Kibice są wszędzie.

Nawet na najbardziej wyschniętej pampie można zobaczyć samochód, a obok niego rodzinę pod parasolem, na leżakach, która macha do przejeżdżających uczestników rajdu. Dla dzieciaków nie ma wielkiego znaczenia czy obok nich przejeżdża Carlos Sainz, czy samochód z dziennikarzami. Z każdym chcą przybić piątkę, dostać autograf i zrobić sobie zdjęcie. Na stacjach benzynowych trudno wysiąść. Słowo "Dakar" działa jak magnes.

Im bliżej Buenos Aires tym kibiców jest więcej. Na drodze do San Juan argentyńska żandarmeria nie radziła sobie z napierającym tłumem. 15 kilometrów przed biwakiem w Santa Rosa trzeba było zwolnić, by kogoś nie rozjechać. Wszędzie ludzie krzyczeli, machali argentyńskimi flagami. Czwartkowy, 12. etap z San Juan do San Rafael trzeba był skrócić o sześć kilometrów. Kończył się na wielkim polu niedaleko miasta, na który przyszło tysiące ludzi. Chodzili wszędzie więc organizatorzy przesunęli metę, by kierowcy nie ścigali się w tłumie. Potem i tak musieli przez ten tłum przejechać, a większość kibiców prawdopodobnie nie wiedziała o zmianie i dopingowała ich jakby właśnie walczyli o cenne sekundy.

Blog specjalnie dla Sport.pl prosto z trasy Rajdu Dakar ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.