W grupie D awans mają już zapewniony Panathinaikos Ateny, Real i Chimki, w grze o Top 16 nie liczy się EWE Baskets Oldenburg. O czwarte, ostatnie dające awans miejsce walczą Prokom i Armani. W tej chwili obie drużyny mają taki sam bilans spotkań (3-6), ale to Włosi zajmują czwartą pozycję, bo są lepsi w bezpośrednich meczach. Prokom, aby awansować, koniecznie musi więc wygrać z Chimkami i czekać na porażkę Armani z Realem. Takie rozwiązanie jest realne.
Rywal Prokomu o nic już nie gra. Chimki zapewniły sobie trzecie miejsce w grupie, nie mają już także szans na wyższą pozycję. Real natomiast, czyli rywal Armani, poleciał do Mediolanu bronić pozycji lidera grupy. To ważne, bo dzięki pierwszej pozycji zespół z Madrytu byłby rozstawiony przed losowaniem Top 16 i uniknąłby najgroźniejszych rywali. Real musi więc wygrać, bo jeśli przegra, a Panathinaikos pokona EWE Baskets, to Hiszpanie stracą pierwsze miejsce w grupie.
- Naszej sytuacji nie rozpatrujemy pod kątem tego, kto i o co gra w ostatniej kolejce. I tak nikt nie odpuści. Chimki mają pewne trzecie miejsce, ale przecież nie przyjadą do Polski po to, by przegrać. To bez sensu - podkreśla trener Prokomu Tomas Pacesas.
Włosi przeżywają dramat, bo z Realem nie zagra ich najlepszy koszykarz Morris Finley, którego kontuzja wykluczyła z gry na dwa miesiące. Cały czas leczy się także inny znakomity obrońca Alex Acker.
- Choć to Armani zajmuje czwarte miejsce, sprawa awansu jest w rękach Prokomu. Drużynie z Mediolanu ciężko będzie bowiem wygrać z Realem. Od początku wydawało się to mało realne, a teraz - kiedy z powodu kontuzji nie zagra Finley - jest to po prostu niemożliwe. Jeśli więc Prokom wygra z Chimkami, to zagra w Top 16 - uważa Guida Guido, dziennikarz "La Gazzetta dello Sport".
Główny rywal Prokomu osłabiony - czytaj tutaj ?