Gonczarenko: Sergiej Kriwec zasługuje na lepszą ligę niż polska

Szkoleniowiec BATE Borysów Wiktor Gonczarenko nie jest zadowolony z losu swojego byłego podopiecznego Sergieja Kriwca, który podpisał kontrakt z Lechem Poznań. Jego zdaniem były pomocnik BATE ma o wiele większy potencjał i nie należy go marnować w Polsce.

Przejście Sergieja Kriwca z BATE Borysów do Lecha Poznań jest jednym z najważniejszych wydarzeń, które dotknęły mistrzów Białorusi. Ich trener Wiktor Gonczarenko ma wyłącznie negatywne uczucia z tym związane.

- Powiem, jak jest, nie jestem zadowolony z decyzji Sergieja. Jest wart czegoś więcej niż gra w Polsce. Ma wszelkie predyspozycje do tego, by grać w dobrym europejskim klubie. Ale mamy to, co mamy. Lech miał konkretną propozycję, z której Sergiej skorzystał. W Polsce wszystko się rozwija i kluby polują na dobrych piłkarzy, by podwyższyć poziom ligi.

- Dla Kriwca jest nowe wyzwanie, nowy bodziec, nowy proces treningowy. Gdyby został w BATE było by mu ciężko odnaleźć motywację. Ale powtórzę, że wyjątkowej satysfakcji na pewno z przejścia Kriwca nie odczuwam - mówił Gonczarenko o ewentualnym pozostaniu piłkarza w białoruskim klubie.

- Musimy teraz przebudować naszą taktykę, ilu zawodników i w jaki sposób mamy wykorzystywać w ataku. Myślę, że od tego zaczniemy nasze zgrupowanie w Turcji. Straciliśmy wcześniej Blizniuka i Rodionowa, ale mieliśmy też dzięki temu sporo odkryć, mam nadzieję, że będzie tak i tym razem - zapowiedział trener BATE.

Sergiej Kriwiec w ubiegłym sezonie poprowadził BATE Borysów do mistrzostwa kraju, w 26 spotkaniach zdobył 14 bramek i zaliczył dziewięć asyst. Uznano go także za najlepszego piłkarza ligi białoruskiej ubiegłego roku.

Urodzony w Grodnie Kriwiec karierę rozpoczynał w Lokomotiwie Mińsk, a cztery lata występował w BATE Borysów, które jako jedyny klub z Białorusi ma na koncie występy w Lidze Mistrzów. Kriwiec ma być kluczowym wzmocnieniem Lecha w tym sezonie.

Hernan Rengifo zasłużył na lepsze pożegnanie od Lecha Poznań ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.