Robert Szustkowski. - Dakar to nowy pomysł, ale rajdy to już stara pasja. Wcześniej to były marzenia małego chłopca.
- Bo w wyścigach trzeba przede wszystkim dobrze jeździć. W rajdach terenowych liczy się silna psychika. Tutaj gra rolę wiek, ja jestem lepiej przygotowany psychicznie do rajdów terenowych.
- To najtwardsza i najbardziej przetestowana konstrukcja jaka istnieje w rajdach terenowych. Czterolitrowy silnik, 280 koni mechanicznych. To wynajęte auto, które ukończyło już dwa Dakary.
- Ten model jest na pierwszą 30-tkę, jak jest dobry kierowca to nawet 20-tkę.
- W towarzystwie dakarowym nawet Carlos Sainz nie chce prognozować. Marzenia to pierwsza 10-tka, realność to pewnie pierwsza 20-tka, praktyka to 30-tka, a tak naprawdę to celem jest przejechanie i dotarcie do mety.
- Od wielu lat mieszkam w Szwajcarii i zajmuję się doradztwem finansowym, przede wszystkim korporacyjnym, ale także prywatnym. Przez 20 lat prowadziłem interesy w Rosji.
- Dakaru się wszyscy boją, nie jest popularny. W kręgach finansowych popularny jest golf, tenis, narciarstwo, może maratony.
- Inspiracją był mój pilot Jarek Kazberuk. Uważam, że to człowiek, który umie jeździć z głową.
- Przyszedł do mnie kiedyś Łukasz Komornicki z propozycją wystartowania w rajdzie Transsyberia. Zaproponował samochód i podpowiedział jaki byłby najlepszy pilot.
- Dzieci i żona zostają w domu a my koncentrujemy się na rajdzie, taka specyfika tego sportu. To męska przygoda.
Specjalny serwis Sport.pl - Dakar 2010 ?