Siatkówka Kobiet. Sadurek: Zwycięstwa lekiem na całe zło

Kłopoty finansowe Metalu Galati nie przeszkodziły mistrzyniom Rumunii w rozbiciu Muszynianki i pokonaniu rosyjskiego Odincowa. - Wierzyłyśmy, że zwycięstwa będą szansą na poprawę naszej sytuacji, dzięki temu wychodziłyśmy na boisko z podwójną motywacją. I takie nastawienie przyniosło skutek - mówi dla Reprezentacja.net Milena Sadurek.

Reprezentacja.net: Metal Galati stał się w mijającym tygodniu autorem nie małej niespodzianki - w starciu ze słynnym Zarieczem Odincowo pokazał charakter i nieoczekiwanie pokonał rywalki 3-2.

Milena Sadurek: Na początku wszystko wskazywało na to, że gładko przegramy to spotkanie, bo Rosjanki prowadziły już 2-0 w setach. Po raz kolejny okazało się jednak, że kobieca siatkówka jest zupełnie nieprzewidywalna. W trzecim secie nasza gra zaskoczyła, przejęłyśmy inicjatywę i nie pozwoliłyśmy już rywalkom powrócić do walki.

Rosjanki zapłaciły wysoką cenę za to, że zlekceważyły was po dwóch pierwszych, łatwo wygranych setach?

- Często zdarza się tak, że jak zespół dobrze wchodzi mecz, to zaczyna czuć się na boisku zbyt pewnie. My wykorzystałyśmy takie nastawienie Rosjanek, do tego poprawiłyśmy swoją grę i dzięki temu udało nam się odnieść zwycięstwo.

Tabela w grupie D układa się trochę nieoczekiwanie. Zariecze Odincowo po trzech meczach zajmuje ostatnie miejsce w grupie, bez zwycięstwa na koncie. Spodziewała się Pani takiego obrotu sprawy?

- Dosyć dobrze znam tą drużynę. Za czasów, kiedy jeszcze występowałam w Pile, grałyśmy z nią w ramach Ligi Mistrzyń i potrafiłyśmy ją ograć do zera, na jej własnym terenie. Odincowo to specyficzny zespół. Na papierze składa się z bardzo dobrych zawodniczek, które jednak mają problemy z tym, żeby na boisku stworzyć kolektyw. Czasem wygląda to tak, jakby nie umiały wykorzystać swojego potencjału.

Przed meczem z Zarieczem pojawiły się informacje o tym, że nabawiła się Pani kontuzji.

- Tak, na poniedziałkowym treningu skręciłam kostkę. We wtorek nie trenowałam, bo przez cały dzień zajmował się mną nasz fizjoterapeuta, który robił wszystko, żeby postawić mnie na nogi. Dzięki temu, że dostałam stabilizator, moja kontuzja nie okazała się poważna. W trakcie meczu pomogły mi też zastrzyki, dzięki którym uraz nie był dla mnie bardzo odczuwalny, chociaż grałam trochę asekuracyjnie.

Jak się teraz Pani czuje?

- Czuję jeszcze ból, boję się też trochę skakać, ale wiem, że z każdym dniem będzie lepiej. Kontuzja nie była na tyle poważna, by wykluczyć mnie z gry.

Co jeszcze powiedziała Sadurek? - czytaj na Reprezentacja.net ?

Więcej o: