Milena Sadurek: Na początku wszystko wskazywało na to, że gładko przegramy to spotkanie, bo Rosjanki prowadziły już 2-0 w setach. Po raz kolejny okazało się jednak, że kobieca siatkówka jest zupełnie nieprzewidywalna. W trzecim secie nasza gra zaskoczyła, przejęłyśmy inicjatywę i nie pozwoliłyśmy już rywalkom powrócić do walki.
- Często zdarza się tak, że jak zespół dobrze wchodzi mecz, to zaczyna czuć się na boisku zbyt pewnie. My wykorzystałyśmy takie nastawienie Rosjanek, do tego poprawiłyśmy swoją grę i dzięki temu udało nam się odnieść zwycięstwo.
- Dosyć dobrze znam tą drużynę. Za czasów, kiedy jeszcze występowałam w Pile, grałyśmy z nią w ramach Ligi Mistrzyń i potrafiłyśmy ją ograć do zera, na jej własnym terenie. Odincowo to specyficzny zespół. Na papierze składa się z bardzo dobrych zawodniczek, które jednak mają problemy z tym, żeby na boisku stworzyć kolektyw. Czasem wygląda to tak, jakby nie umiały wykorzystać swojego potencjału.
- Tak, na poniedziałkowym treningu skręciłam kostkę. We wtorek nie trenowałam, bo przez cały dzień zajmował się mną nasz fizjoterapeuta, który robił wszystko, żeby postawić mnie na nogi. Dzięki temu, że dostałam stabilizator, moja kontuzja nie okazała się poważna. W trakcie meczu pomogły mi też zastrzyki, dzięki którym uraz nie był dla mnie bardzo odczuwalny, chociaż grałam trochę asekuracyjnie.
- Czuję jeszcze ból, boję się też trochę skakać, ale wiem, że z każdym dniem będzie lepiej. Kontuzja nie była na tyle poważna, by wykluczyć mnie z gry.
Co jeszcze powiedziała Sadurek? - czytaj na Reprezentacja.net ?