- Jest to schemat, który powtarza się od pierwszego do ostatniego dnia rajdu. Większość zawodników śpi na biwaku, Mówię większość bo w Argentynie są czasami niedaleko jakieś pensjonaty, niektórzy z nich korzystają, w Afryce takich możliwości nie było. Sen kończy się około 4 rano, kiedy mechanicy zaczynają rozgrzewać maszyny. Później krótka toaleta, lekkie śniadanie i start. Etap trwa od 4 do nawet 15 godzin. Wieczorem wracamy do biwaku.
- Wszystko przygotowują organizatorzy. Zapewniają miejsce do spania, jedzenie, miejsce gdzie można wziąć prysznic.
- Najczęściej jest to beczkowóz z czystą wodą i zaimprowizowane prysznice publiczne. Można się odświeżyć.
- Staramy się jeszcze coś zjeść. Zawodnicy z większych zespołów już mają czas na odpoczynek, z mniejszych muszą pomagać swoim mechanikom. Piloci przygotowują też plan jazdy na dzień następny, nawigację, a kierowcy ustalają strategię jazdy.
- Organizatorzy dostarczają prowiant. Mamy zapewniony ciepły posiłek na biwaku, a rano otrzymujemy tzw. lunch pocket, który ma zapewnić energię dla dużego chłopa na cały dzień.
- Baton energetyczny, napoje energetyczne, suszone owoce, suszone mięso. To rzeczy, które nie zajmują dużo miejsca, ale mają wartość energetyczną.
- Jest namiot cateringowy z czymś w rodzaju restauracji. W Argentynie i Chile są nawet rozstawione stoły, w Afryce były najczęściej tylko dywany, siedziało się "na dziko".
- Ten klimat szczerze mówiąc dużo bardziej mi odpowiadał.
- Większość zawodników zna się nawzajem, rozmawiają ze sobą. Oczywiście zespoły fabryczne, ich sponsorzy, menedżerowie starają się odizolować swoich zawodników, zorganizować im czas odrębnie.
- Na pewno Volkswagen sponsorowany przez Red Bulla, od kilku lat widać, że są najlepiej przygotowani. Mają najwięcej ludzi zaangażowanych w organizację, logistykę. Stoją za tym wielkie pieniądze.
Specjalny serwis Sport.pl - Rajd Dakar ?