Droga do Vancouver 2010. Tajemnica Małysza

Trening Adama Małysza to nie tylko setki oddanych skoków, tunel aerodynamiczny czy bułka z bananem. Nasz mistrz wielką wagę przywiązuje też do przygotowania mentalnego, a tajemnicze terminy, jak afirmacja, wizualizacja, biofeedback, neurofeedback są dla niego równie istotne co narty, kombinezon lub kask

O legendarnym teamie, który przed laty powstał wokół Małysza, słyszał każdy kibic. Wkład w sukcesy Adama fizjologa Jerzego Żołądzia i psychologa Jana Blecharza był równie duży, co trenera Apoloniusza Tajnera. Rywale Małysza wiele razy wypytywali polskich naukowców o tajemnice sukcesu naszego zawodnika. Jednym z sekretów było urządzenie relaksacyjne, znane z pomocy w nauce języków obcych, polecone Małyszowi właśnie przez doktora Blecharza.

Niepozorne okularki, którym wciąż wierny jest Małysz, pozwalają mu obserwować przez zamknięte powieki czerwone światło diod zapalających się i gasnących w rytm oddechu. Między oddechem a wrażeniami wzrokowymi i słuchowymi (zawodnik słyszy swój oddech i muzykę relaksacyjną, która towarzyszy każdej sesji) następuje sprzężenie zwrotne, czyli tzw. biofeedback. Sprzyja to wchodzeniu w stan relaksu, w którym wielokrotnie wzrasta zdolność mózgu do percepcji i zapamiętywania informacji.

- Relaks jest elementem treningu mentalnego, a więc takiego, w którym poprzez wyobrażeniową symulację optymalnego startu w zawodach dochodzi do ukształtowania tzw. postawy gotowości startowej - mówi Marek Graczyk, psycholog, który pomagał polskim sportowcom na letnich igrzyskach olimpijskich w Sydney (2000) i zimowych w Turynie (2006).

- Stan relaksu pozwala zawodnikowi na szybszy wypoczynek po wysiłku włożonym w trening lub start. A to umożliwia większą mobilizację przed kolejnymi startami i treningami - dodaje Dariusz Nowicki, koordynator ds. psychologii w Centralnym Ośrodku Sportu w Warszawie.

Według Nowickiego, zrelaksowany zawodnik koduje umiejętności, z których później korzysta w trakcie startu. O tym, że ma rację, świadczą wyniki badań przeprowadzonych na wydziale psychologii Uniwersytetu Bundeswehry w Hamburgu. Prowadzący je profesor Rainer Dietrich dowiódł, że regularne i systematyczne przebywanie w stanie relaksu dwa razy dziennie po 15-25 minut wpływa na umiejętność koncentracji i uzyskiwanie równowagi psychicznej.

Skoczkowie nie są w tyle

W Polsce mentalny trening sportowy nie jest jeszcze tak rozwinięty, jak na Zachodzie. Amerykański Komitet Olimpijski już dawno powołał zespół psychologów sportu. W specjalistów tej branży ostatnio zainwestowali także Chińczycy. Efekt? Chińscy sportowcy wygrali klasyfikację medalową ubiegłorocznych igrzysk olimpijskich w Pekinie.

- Świat sportowy z powodzeniem stosuje metody biofeedbacku i neurofeedbacku. Dzięki nim mierzy się parametry fizjologiczne i bada rodzaje fal mózgowych, a oprogramowanie zamienia te informacje w zrozumiały dla pacjenta obraz - rodzaj komputerowej wizualizacji zbliżonej do gry komputerowej. Pacjent ma tak sterować aktywnością swojego mózgu, aby np. widziany na ekranie samochód poruszał się w określony sposób - tłumaczy Graczyk.

Rywale Małysza ze skoczni używają też sprzętu zbliżonego do preferowanych przez Polaka okularów - urządzeń typu mindmachine. - To specjalne okulary dające stymulację świetlną, połączone zazwyczaj z urządzeniem audio. Pulsujące odpowiednio dźwięki/światło wywołują u odbiorcy odpowiednią częstotliwość fal mózgowych i w ten sposób wprowadzają go w stan relaksu - wyjaśnia Graczyk.

Na szczęście jeśli chodzi o naszych skoczków, pod względem treningu mentalnego nie są oni zapóźnieni w stosunku do światowej czołówki. Trener kadry Łukasz Kruczek postawił na integrację drużyny, wprowadzając do zajęć nowe elementy, jak wspinaczka czy zabawy w parku linowym. W ten sposób już od trzech lat ćwiczą Austriacy, którzy zajęcia na skoczniach przeplatają z jazdą konną albo strzelaniem z łuku. A w listopadzie, tuż przed startem sezonu, jadą do Egiptu i podczas gdy inne ekipy oddają pierwsze skoki na śniegu, oni opalają się i nurkują.

Polski Związek Narciarski zakupił także urządzenie, które bada rodzaje fal mózgowych. Dzięki niemu zawodnik uczy się koncentracji i radzenia sobie ze stresem.

Przyjemne i pożyteczne

Małysz dzięki swoim okularom nie tylko odpoczywa, lecz także uczy się języków. - Pamiętam, że gdy zacząłem je stosować, nie widziałem żadnych efektów. Ba, przy muzyce relaksacyjnej często zasypiałem. Dr Blecharz uspokoił mnie, że wszystko jest w porządku i oprócz tego, że odpoczywam, to podświadomie uczę się języka. I proszę - nie dość, że się uspokajam, to język tak podszkoliłem, że teraz po konkursach regularnie zaczepiają mnie dziennikarze niemieckojęzyczni - opowiada Małysz.

Więcej o: