Ekstraklasa. Lech kupi tylko pewniaków

Lech kończył rok w połowie rezerwowym składem, a mimo to wygrał większość meczów. Czy to oznacza, że w najmocniejszym zestawieniu poznaniacy będą w stanie dogonić wiosną Wisłę Kraków?

Taki plan mają władze klubu. - Nie chcę znów obudzić się w maju i stwierdzić, że przegraliśmy mistrzostwo na własne życzenie. Wierzę, że możemy zdobyć tytuł w tym sezonie - mówi prezes Andrzej Kadziński. I zapowiada całkowitą zmianę polityki transferowej. - Nie będzie kupowania kolejnych młodych, obiecujących. Drugi raz do tej rzeki już nie wejdę. Teraz będziemy sprowadzali tylko gotowych do gry i walki od razu o miejsce w podstawowym składzie. To już przesądzone, decyzję podjął już zarząd.

Przez cały 2009 r. do Lecha trafił tylko jeden zawodnik, który okazał się wzmocnieniem podstawowej jedenastki - Seweryn Gancarczyk. Dlatego tacy piłkarze jak sprowadzeni przed rokiem Haris Handżić czy Gordan Golik wkrótce odejdą. Mają zrobić miejsce dla nowych. - Jak dobrze pójdzie, to zimą trafi do nas trzech zawodników gotowych do gry w pierwszym składzie - zapowiada Kadziński. - Mamy pieniądze na takie transfery.

- Wierzę, że dojdzie napastnik, obrońca i pomocnik - mówi trener Zieliński. Sprowadzenie gracza na tę pierwszą pozycję to absolutny priorytet, bo przez pół rundy Lech grał z jednym napastnikiem o umiejętnościach na poziomie ekstraklasy - Robertem Lewandowskim. Takich nie ma jeszcze Tomasz Mikołajczak, mimo że jego dwa trafienia zapewniły Lechowi sobotnią wygraną z Koroną Kielce. Przez całą rundę były król strzelców drugiej ligi zawodził i m.in. jego postawa przyczyniła się do zmiany polityki transferowej klubu, tym bardziej że po serii kontuzji - Lech kończył rundę bez sześciu podstawowych graczy - w składzie pojawiali się nieopierzeni nastolatkowie: Mateusz Możdżeń, Marcin Kamiński czy sobotni debiutant Mateusz Szałek. W normalnych okolicznościach cała trójka miałaby problemy z awansem na ławkę rezerwowych. To, że zespół z nimi w składzie był w stanie utrzymać dystans do Wisły, świadczy o słabości konkurencji w lidze, ale też jest dowodem na to, iż wzmocniony Lech może w drugiej części sezonu liczyć się w walce o mistrzostwo. - Wszyscy liczyliśmy na więcej, ale to trzecie miejsce jest niezłą pozycją do walki na wiosnę. Przy problemach zdrowotnych, które mieliśmy, można być więc umiarkowanym optymistą - uważa Zieliński.

Jednym z niewielu plusów tej jesieni jest postawa Jasmina Buricia, młodego bramkarza z Bośni, który trafił do Poznania rok temu, ale zaczął grać dopiero teraz, gdy zawiedli Ivan Turina, Krzysztof Kotorowski i Grzegorz Kasprzik. - To bardzo dobry bramkarz, poza Jankiem Muchą chyba najlepszy bramkarz w Polsce. Zrobił niebagatelny postęp - uważa Zieliński.

Wygląda na to, że po wielu latach poszukiwań Lech ma wreszcie solidnego gracza między słupkami. Teraz szuka wzmocnień do pozostałych formacji. Do obrony bardzo chciałby Tomasza Jodłowca z Polonii Warszawa. Półtora miliona euro może być jednak ceną zaporową. Podobnie jest w przypadku pozostałych kandydatów z polskiej ligi - Lech słyszy "nie", gdy pyta np. o Kamila Glika czy Artura Sobiecha. Szuka więc za granicą, głównie na Bałkanach, w Czechach, na Słowacji. Dyrektor sportowy Marek Pogorzelczyk był ostatnio na Białorusi i rozmawiał na temat transferu napastnika BATE Borysow 26-letniego Witalija Rodionowa, reprezentanta kraju, uczestnika Ligi Mistrzów, który ma też za sobą grę w niemieckim Freiburgu.

Innym celem jest zatrzymanie najlepszych zawodników, głównie Lewandowskiego i Sławomira Peszki, który był jesienią największą gwiazdą zespołu. Obaj bez problemu znaleźliby sobie kluby za granicą. - Chcąc grać o mistrzostwo, nie możemy się zimą pozbyć ani jednego kluczowego zawodnika - mówi Zieliński, który ma zapewnienie zarządu, że zimą nic takiego się nie stanie.

Jeśli więc Lech zatrzyma liderów, wyleczą się Manuel Arboleda, Seweryn Gancarczyk, Grzegorz Wojtkowiak, Jakub Wilk i Marcin Kikut, a zespół zostanie rzeczywiście wzmocniony, to Wisła nie może się czuć nowym mistrzem.

Sam kupuj. I Wygraj Ligę! ?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.