Aktualni mistrzowie Europy [tytuł wywalczyli we wrześniu w Polsce] - Jorge Garbajosa, Felipe Reyes i Sergio Llull, wicemistrz Europy Novica Velicković, brązowy medalista olimpijski Pablo Prigioni, jeden z najlepszych środkowych Euroligi Darius Lawrynowicz i najwybitniejszy trener w Europie - to ich, gwiazdy Realu Madryt, pokonali w środę w Eurolidze koszykarze Asseco Prokom Gdynia (82:76). To było jedno z największych zwycięstw polskiej drużyny w rozgrywkach koszykarskich.
Messina, który dwukrotnie wygrał Euroligę z CSKA Moskwa (odpowiednik piłkarskiej Ligi Mistrzów), przeszedł latem do Madrytu. Dostał 2,5 mln euro rocznie (niemal tyle wynosi cały budżet mistrza Polski!) i budował skład, jaki tylko chciał. Co prawda koszykarze Realu nie są tak popularni, jak piłkarze tego klubu, ale również o nich mówi się w Hiszpanii: "Galacticos". A letnie transfery Garbajosy, Lawrynowicza, Kaukenasa, Hansena, Prigioniego czy Velickovicia można porównać - przy zachowaniu wszelkich proporcji między piłką nożną a koszykówką - do zatrudnienia Ronaldo, Kaki czy Benzemy w piłkarskim Realu. - Byłem w szoku. U siebie ograliśmy Prokom strasznie wysoko [94:72, choć różnica dochodziła nawet do 30 pkt], a w rewanżu jesteśmy przegrani. Wiedziałem, że Prokom zagra u siebie lepiej, ale nie wiedziałem, że aż tak - mówił Garbajosa.
Kiedy Messina wszedł po meczu na konferencję prasową, prowadzący ją rozpoczął ją od słów: "Witam wszystkich. Przypomnę zaskakujący wynik meczu - Prokom pokonał Real...". Messina natychmiast mu przerwał i syknął: "Nie musi pan być taki uprzejmy. Wiem, jakim wynikiem skończył się ten mecz". Włoch był wściekły i nie mógł się nadziwić, że Prokom zagrał znakomicie przez 40 minut. - Nie mieli momentu słabości ani w obronie, ani w ataku. Dzięki temu nas pokonali. Przy okazji pokazali nam, ile pracy nas jeszcze czeka - mówił Messina, który chce wygrać z Realem Euroligę (obok Panathinaikosu i Barcelony jest głównym faworytem).
Prokom odniósł sensacyjną wygraną w najbardziej odpowiednim momencie. Dzięki niej zwiększył szanse na czwarty awans do Top 16, a poza tym mecz oglądał na żywo szef Euroligi Jordi Bertomeu (prywatnie kibic Barcelony). Takie widowiska na pewno zbliżają zespół z Gdyni do otrzymania trzyletniego kontraktu w Eurolidze, który zagwarantuje mu grę w tych rozgrywkach bez względu na miejsce w lidze polskiej (na razie gra mistrz kraju, czyli od sześciu lat Prokom).
W środę świętował także właściciel Prokomu, jeden z najbogatszych Polaków, Ryszard Krauze, który już w trakcie pierwszej kwarty wszedł do hali w towarzystwie... 10 Chinek i Chińczyków (w przerwie podarował im stroje Prokomu).
Sensacja w Eurolidze. Prokom pokonał Real. ? Relacja