Liga Mistrzów. Sinan Bolat - bohater z Liege

21-letni bramkarz z Turcji uratował Standardowi Liege udział w pucharach. Belgijska prasa 21-letniego Turka wychwala pod niebiosa: "Sinan Bolat - mąż opatrznościowy", "Bolaaaaaaaaat!", "Cud nazywający się Bolat" - to niektóre tytuły.

Bolat strzelił gola głową w ostatnich sekundach meczu z AZ Alkmaar. Spiker w Liege kilkanaście razy wykrzykiwał imię "Sinan!", a 25 tysięcy kibiców na stadionie w Liege odpowiadało chórem: "Bolat!". Sam bramkarz z radości przebiegł całe boisko, padł dopiero na własnym polu karnym i utonął w objęciach kolegów. W tym czasie odpowiedzialny za jego krycie obrońca AZ Pontus Wernbloom bezradnie rozkładał ręce. Standard dzięki remisowi 1:1 zajął trzecie miejsce w grupie H Ligi Mistrzów i zagra w Lidze Europejskiej.

Belgijska prasa 21-letniego Turka wychwala pod niebiosa: "Sinan Bolat - mąż opatrznościowy" - tytułuje "Le Soir". "La Meuse" woła z pierwszej strony: "Bolaaaaaaaaat!". "La Gazette de Sports" nazywa bramkarza "cudem nazywającym się Bolat". Nawet francuski "L'Equipe" tytułuje go bohaterem.

- Czysty fart! Cały czas nie mogę w to uwierzyć. Szaleństwo! - tłumaczył po meczu Bolat. - Trzeba jednak przyznać, że dośrodkowanie Nicaise było idealne - dodał. Trener belgijskiego klubu Laszlo Boloni przyznał, że czegoś takiego na treningach się nie ćwiczy.

Turek do Belgii przyjechał cztery lata temu, do w Racingu Genk, ale przez trzy sezony zagrał tylko 5 meczów w lidze. Zimą przeszedł do Standardu za zaledwie 150 tys. euro. Wiosną wywalczył miejsce w pierwszym składzie i już wtedy został bohaterem Liege. W ostatniej minucie meczu z Gent w ostatniej kolejce sezonu Bolat obronił rzut karny, dzięki któremu Standard zrównał punktami i zwycięstwami z Anderlechtem, a w barażach o mistrzostwo pokonał drużynę Marcina Wasilewskiego. - Uczucie było nie do opisania. Takie jak po meczu z Gent - mówił Bolat.

To drugi gol strzelony przez bramkarza w ostatniej kolejce rundy grupowej. We wtorek wyrównującą bramkę dla Bayernu w meczu z Juventusem zdobył bramkarz Hans-Jorg Butt. On jest jednak specjalistą od strzelania goli. W Bundeslidze trafił 26 razy z rzutów karnych, a dla włoskiego klubu już stał się przekleństwem, bo to jego trzeci gol strzelony Juventusowi w Lidze Mistrzów. Trafiał w 2000 r. jako bramkarz HSV i w kolejnym sezonie już w barwach Bayeru Leverkusen.

Bohaterowie i antybohaterowie Ligi Mistrzów ?

Więcej o:
Copyright © Agora SA