Jest rok 2001, polscy piłkarze są praktycznie pewni awansu na mundial w Japonii i Korei. Ówczesny szef sędziów (dziś Jerzy G.) udziela wywiadu, w którym snuje wizje udziału także polskich arbitrów w mistrzostwach. - Moim zdaniem Polski arbiter będzie za rok prowadził, jako główny, przynajmniej jeden mecz na World Cup 2002. Kto to będzie? Mam dwóch faworytów. Jacka Granata i Grzegorza Gilewskiego. Pierwszy z nich ma za sobą prowadzenie meczów w eliminacjach mistrzostw świata. Drugi dostał wysokie noty za sędziowanie spotkań podczas finałów Mistrzostw Europy do lat 16.
Co się z nimi stało? Ich krótką historię przypominają autorzy bloga Supergigant ?, którzy odnaleźli wywiad z Jerzym G. na stronie PZPN.pl
Otóż, pan Jacek i pan Grzegorz meczów na Mundialu nie poprowadzili. Ten pierwszy znalazł się potem na tzw. liście Fryzjera - z billingów wynika, że rozmawiał z Ryszardem F. przez telefon 77 razy. Ten drugi na liście też był a blisko rok temu został zatrzymany przez CBA. A dziś ich los podzielił Jerzy G, którego prokurator nazwał największą tajemnicą" Fryzjera, którą udało się odkryć wrocławskim prokuratorom.
Jerzy G. w tymże samym wywiadzie bronił sędziowskiego środowiska, mimo że już wówczas ustawianie spotkań, czy handel meczami były czymś nagminnym. - Polscy sędziowie nie są ani przekupni, ani bardzo słabi. W zakończonym niedawno sezonie sędziowie pierwszej i drugiej ligi z pewnością nie prowadzili zawodów w sposób tendencyjny - przekonywał pan Jerzy. - Ich błędy wynikały tylko i wyłącznie ze zwykłych ludzkich pomyłek. Błędy jednak robią wszyscy, nawet europejska i światowa czołówka. Poprawa w prowadzeniu meczów przez polskich sędziów jest jednak zdecydowana.
Cynizm, niewiedza granicząca z naiwnością, ignorancja? A może aresztowanie Jerzego G. też jest pomyłką?
Przeczytaj cały wywiad z Jerzym G. - na PZPN.pl ?