Lider tabeli, Lotos Gdynia, już od ponad półtora roku nie znalazł pogromcy w polskiej lidze. Gdynianki kroczą od zwycięstwa do zwycięstwa. W sumie wygrały 55 meczów z rzędu i trudno przypuszczać, aby jakikolwiek polski zespół był w stanie wkrótce przerwać tę passę. Różnica poziomu pomiędzy Lotosem a pozostałymi drużynami jest ogromna. Gdyński zespół dysponuje jednak takim potencjałem finansowym, o jakim pozostałe mogą tylko pomarzyć.
- Tyle pieniędzy, ile ma Lotos, wystarczyłoby nam spokojnie na dwa sezony, a i tak pewnie sporo by jeszcze zostało - ocenia jeden z działaczy klubu ekstraklasy.
Szefów gdyńskiego klubu stać na zatrudnienie gwiazd światowej koszykówki. Taką zawodniczką jest mistrzyni olimpijska z Sydney, najskuteczniejsza koszykarka ostatniego sezonu WNBA - Amerykanka Katie Smith. Skrzydłowa Lotosu zarabia w Gdyni około 200 tysięcy dolarów. Tyle pieniędzy niektóre kluby ekstraklasy nie mają nawet na sezon.
Taką kwotą z całą pewnością nie dysponuje ostatnia drużyna w tabeli SMS Warszawa. Zespół warszawskich licealistek znajduje się na przeciwległym biegunie. O ile gdynianki są niemal stuprocentowym kandydatem do tytułu mistrza Polski, o tyle SMS jest głównym pretendentem do spadku z ligi. W Szkole Mistrzostwa Sportowego nastoletnie dziewczyny dopiero uczą się grać w prawdziwą koszykówkę. Dla nich grać na tym szczeblu to zaszczyt. Wiedzą o tym i dlatego po meczu z Lotosem zbierały autografy konkurentek.
Mimo najniższego budżetu najmłodszej kadry warszawiankom i tak udało się w sezonie zasadniczym odnieść sukces. Tak należy bowiem traktować aż cztery zwycięstwa SMS-u ze starszymi i teoretycznie mocniejszymi rywalkami. Te wyniki bardziej są jednak odbierane jako kompromitacja rywalek niż sukces licealistek. Przede wszystkim jednak to dowód, że poza Lotosem i może jeszcze dwoma lub trzema zespołami pozostałe nie grają na najwyższym poziomie.
Pomiędzy Lotosem a SMS-em jest jeszcze dziesięć pozostałych ekip, borykających się z mniejszymi lub większymi kłopotami finansowymi. Problemy z pieniędzmi w klubach zaczęły się jeszcze przed rozpoczęciem sezonu. Progres Poznań i Start Gdańsk miały w ogóle nie wystartować do rozgrywek, natomiast niewiele brakowało, aby żaden z polskich zespołów nie przystąpił do Pucharu Ronchetti. Polska dysponowała aż czterema miejscami, ale i tak kluby nie stać było nawet na wpłacenie wpisowego. Z pomocą finansową przyszedł Polski Związek Koszykówki, częściowo refundując koszty. To także okazało się nie do końca wystarczające. Z czterech klubów do rozgrywek przystąpiły ostatecznie trzy. Z udziału zrezygnowała Polfa Pabianice, która i tak dysponuje drugim po Lotosie budżecie w lidze. Dla działaczy drużyn, które przystąpiły do rozgrywek, najważniejsze było niewylosowanie przez ich zespół w pucharach teoretycznie słabej drużyny, ale spotkanie się z ekipą, do której dojazd jest w miarę tani. "Pecha" miały koszykarki Wisły, które najdalej dosłownie i w przenośni zaszły w Pucharze Ronchetti. Po przejściu drugiej rundy w rozgrywkach grupowych trafiły na zespół z Zaporoża. W sumie podróż pociągiem na Ukrainę i z powrotem zajęła krakowiankom aż cztery dni. W europejskich pucharach Wisła nie odegrała jednak żadnej roli. Podobnie jak w polskiej ekstraklasie. Zespół, który ma w składzie kilka reprezentantek Polski, zamiast grać o medale, będzie walczył o pozostanie w lidze.
O pierwszą czwórkę za to będą grać dolnośląskie drużyny - Toya Ślęza Wrocław oraz CCC Aquapark Polkowice. Oba zespoły mają dość stabilną sytuację finansową i podobnej wielkości budżety, sięgające 1,2-1,5 miliona złotych. Różnice można dostrzec w polityce kadrowej, prowadzonej przez oba dolnośląskie kluby. Trzon składu Toya Ślęzy Wrocław tworzą zawodniczki młode, które zawarły wieloletnie kontrakty z wrocławskim klubem. W Polkowicach zaś większość stanowią koszykarki doświadczone, mające umowy na jeden sezon.
Obie metody budowy składu mają wady i zalety. Za Toya Ślęzą przemawia wyrównany skład, długa ławka rezerwowych i perspektywiczność zespołu. Z drugiej strony młodym zawodniczkom trudniej utrzymać formę na jednym poziomie, stąd jej częste wahania. Poza tym większość z nich prócz grania w koszykówkę studiuje. Trener wrocławianek Marek Olesiewicz nie zawsze ma więc do dyspozycji na treningach wszystkie koszykarki.
Takich problemów nie ma szkoleniowiec polkowiczanek Wojciech Spisacki. Nie oznacza to, że nie ma ich wcale. CCC Aquapark dysponuje zbyt krótką ławką rezerwowych. Gdy polkowiczanki grały w pełnym składzie, były rewelacją rozgrywek, zajmując przez wiele kolejek trzecie miejsce za Lotosem i Polfą. Wystarczyła jednak kontuzja czołowej zawodniczki - Moniki Ciecierskiej i zespół zaczął przegrywać. W efekcie Aquapark zajął dopiero piąte miejsce.
O dwie pozycje wyżej są wrocławianki. Można więc twierdzić, że to polityka kadrowa stosowana we Wrocławiu jest jak dotąd skuteczniejsza. Oba zespoły czekają rozgrywki w play offach, a tam różnie może być. W zeszłym sezonie do półfinału awansowały dwa zespoły, które po rundzie zasadniczej zajęły miejsca poniżej czwartego. Tak było z Toya Ślęzą Wrocław, która przystąpiła do play off z szóstej pozycji, a potem zdobyła brązowy medal. W tym sezonie jest inaczej: wrocławianki będą w uprzywilejowanej sytuacji, bo po zasadniczej części sezonu zajęły trzecie miejsce.
- Rok temu sprawiliśmy kibicom miłą niespodziankę. Myślę, że w tym przykrej nie będzie - ma nadzieję trener Toya Ślęzy Marek Olesiewicz.
Pierwsze mecze play offów już 9 i 10 marca. Wrocławianki zmierzą się u siebie z Progresem, a polkowiczanki zagrają na wyjeździe z Łącznością Olsztyn.
Najskuteczniejsze koszykarki sezonu zasadniczego 2001/2002
1. Jodekaite (ŁKS) - 19,36
2. Muraszkina (Cukierki) - 18
3. Międzik (SMS) - 17,4
...
6. Marczewska (CCC Aquapark) - 16,8
13. Szott (Toya Ślęza) - 13,6
1. M. Kress (Łączność) - 11,05
2. Stefanowska (Start) - 10,5
3. Jodekaite (ŁKS) - 9,36
4. Mowe (Toya) - 9,24
5. Marczewska - 7,5
1. Krupska - Tyszkiewicz (Łączność) - 4,09
2. Jodekaite (ŁKS) - 3,41
3. Pazur (Meblotap)- 3,39
...
7. Predehl (Toya) - 2,91
1. Proszczenko (Meblotap) - 2,77
2. Muraszkina (Cukierki) - 2,68
3. Czepiec (Wisła) - 2,36
5. Ciecierska (CCC Aquapark) - 2,35
1. M. Dydek (Lotos) - 2
2. Krawczenko (Łączność) - 1,6
3. Mowe (Toya) - 1,52
4. Marczewska (CCC Aquapark) - 1,27
44 - tyle punktów zgromadził Lotos Gdynia, wygrywając wszystkie spotkania w lidze. W sumie gdynianki wygrały z rzędu 55 spotkań.