Franciszek Smuda dla Sport.pl: Mnie nie wybiorą

- Jestem spokojny, mnie PZPN na trenera nie wybierze. Uważam, że kadrę poprowadzą Paweł Janas i Stefan Majewski. Znają się, pracowali razem w Amice, chyba się lubią - mówi Sport.pl Franciszek Smuda, jeszcze do niedawna wymieniany jako główny kandydat do zastąpienia Leo Beenhakkera.

Przemysław Iwańczyk: Kiedy staje pan przed komisją PZPN, która ma wybrać selekcjonera na Euro 2012?

Franciszek Smuda: Na razie jestem umówiony na kawę z moim kolegą z Poznania. Nie mam w planach spotkania ani z Grzegorzem Lato, ani Andrzejem Placzyńskim, ani nikim z PZPN.

Dlaczego więc prezes Lato wciąż wymienia pana nazwisko wśród kandydatów na selekcjonera?

- Sam nie wiem. To jak z kandydatami na ministrów. Są mocni kandydaci i tacy, których nazwisko tylko się wymienia, by wzmóc konkurencję. Jestem spokojny, mnie nie wybiorą. Czuję, albo inaczej - wiem, że ktoś inny ma o wiele większe szanse na trenera kadry niż ja. Ale i tak z ciekawością czekam na decyzję PZPN. Nie będę specjalnie załamany, jeśli znów dowiem się, że ktoś inny poprowadzi reprezentację.

Szczerze? Mnie przyjemność sprawia robota w lidze. Jest fajna, zwłaszcza kiedy widzisz, jak twój zespół wstaje z kolan, jak zaczyna raczkować. Tak jest z moim Zagłębiem Lubin.

Jaką będę miał satysfakcję, kiedy w tym kryzysie - a w takim znalazła się nasza piłka - ruszę coś do przodu. Jak nie w reprezentacji, to w klubie.

Kto jest pana najgroźniejszym konkurentem - Paweł Janas czy Stefan Majewski?

- Uważam, że obaj poprowadzą kadrę. Znają się, pracowali razem w Amice, chyba się lubią. Paweł był selekcjonerem, Stefan dotknął kadry w ostatnich tygodniach, działacze wybierający selekcjonerów będą brać pod uwagę to doświadczenie. Może coś z tego się urodzi.

Ale i ja mam takie doświadczenie, bo uważam, że praca w klubie i reprezentacji to podobna robota. Układanie gry, taktyka, styl narzucony przez trenera - i tu, i tu jest tak samo. Nawet większy komfort jest w kadrze, bo tam ma się do wyboru kilkudziesięciu graczy, a klubowa kadra zamyka się w 18-20.

Nie czuje pan, że PZPN znów wystawił pana do wiatru? Znów - jak wtedy, kiedy selekcjonerami zostawali Jerzy Engel i Paweł Janas - ma pan największe poparcie wśród kibiców, ale trenerem zostanie ktoś inny.

- Jako kandydat na selekcjonera czy jako trener klubowy wciąż pozostaję tym samym człowiekiem. Powtórzę, nie załamię się, że nie wezmą mnie do kadry, cieszy mnie za to bardzo, że mam takie poparcie kibiców.

Defensywna czarna dziura. Kto ma grać w obronie? - czytaj tutaj ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.