Po meczu Polska - Słowacja: Dobijający spektakl w katakumbach

- Wszystko co mnie spotkało przed meczem, w trakcie meczu i po meczu było dobijające - komentuje spotkanie Polska - Słowacja na swoim blogu Paweł Czado. - Nasi kopacze wypadli stosunkowo dobrze - chyba, pewności nie mam, nie widziałem piłki - ironizuje tymczasem Rafał Stec.

Paweł Czado przytacza dowcip na temat Stadionu Śląskiego.

- "Jaki początek, taki koniec". Chodzi o to, że historia Stadionu Śląskiego została niby spięta efektowną klamrą. Pierwszy gol był samobójczy i ostatni gol -53 lata później - znów był samobójczy. Oba wbite przez reprezentantów Polski, więc Jerzy Woźniak i Seweryn Gancarczyk mogliby sobie rękę podać.

Zobacz samobójczą bramkę Gancarczyka na Z Czuba.tv ?

Czy samobój Gancarczyka był naprawdę ostatnią bramką podczas meczu reprezentacji Polski rozgrywanego w Chorzowie? Pewne jest tylko, że Stadion Śląski żegna się na razie z piłką nożną. Przynajmniej na dwa lata - komentuje dziennikarz Gazety Wyborczej na swoim blogu. ?

Stec: Cała rzeczywistość przeciw nim

- Bez sąsiedzkiej polskiej życzliwości Słowacy nie doczołgaliby się do mundialu. Przed rokiem podarował im zwycięstwo Artur Boruc, dzisiaj Seweryn Gancarczyk - uważa Rafał Stec

- Nic zaskakującego, cała rzeczywistość wystąpiła przeciw nim. Grali na wybryku piłkarskiej architektury o uroku katakumb. Niebo przysypało ich klęską żywiołową. Działacze ubrali ich w niespotykane w naszych czasach koszulki bez nazwisk, więc pewnie nie wszyscy mieli pewność kto jest akurat przy piłce. (...) Sponsorzy w panice wycofywali reklamy ze stadionu. Zbuntowała się technika, teoretycznie podgrzewana murawa nie stopiła śniegu. Kibice urządzili bojkot. Gancarczyk zbojkotował własnego bramkarza i załadował samobója - wylicza ironicznie dziennikarz "Gazety" na swoim blogu. ?

Prezent dla Słowaków - ocenia polska prasa ?

Więcej o:
Copyright © Agora SA