Bukmacherzy nie ufają hokeistom

Nikt nikogo za rękę nie złapał, ale hokej i tak jest obecnie na cenzurowanym firm bukmacherskich. - Bieda zawsze jest czynnikiem, który rodzi korupcję - podkreśla Wojciech Sodzawiczny, analityk ?Fortuny?. Hokejowi działacze sami się zastanawiali, czy nie poprosić bukmacherów, by ci wycofali ich dyscyplinę z oferty!

- Czescy hokeiści, którzy zarabiają na życie w Polsce, często do nas zaglądają. Typują też mecze swoich drużyn. I wiesz, co wtedy robię? Kopiuję ich kupon i puszczam jako swój. Nigdy się nie mylą - opowiadał jednemu z moich znajomych pracownik czeskiego biura bukmacherskiego.

Okazuje się, że polskie firmy bukmacherskie stronią od hokeja. - Jest jedyną ważną grą zespołową, której nie mamy w swojej ofercie - przyznaje Sodzawiczny. - Przed sezonem - zresztą jak przed każdym - zastanawialiśmy się, czy jednak nie wykupić licencji od Polskiego Związku Hokeja na Lodzie. Realia jednak nie zachęcały. Kluby długo nie potrafiły się dogadać ze związkiem w sprawie systemu rozgrywek. Naprzód Janów z powodu kłopotów finansowych w ogóle wycofał się z rywalizacji [potem jednak zgłosił się do ligi]. Gdy w danej dyscyplinie brakuje pieniędzy, to zawsze jest sygnał, że znajdą się nieuczciwi, którzy będą chcieli dorobić na boku - uważa Sodzawiczny.

Obecny sezon trwa niecały miesiąc, a już zdarzył się mecz, po którym hokejowe środowisko było wzburzone. Podejrzenia padły na spotkanie Cracovia - Naprzód, wygrane nieoczekiwanie przez zespół z Janowa. - Słyszałem, że zawodnicy obstawili mecz w Austrii czy na Słowacji. Nie wierzę w to. To się po prostu zdarza. Jak Piast Gliwice przegrywa z Koroną Kielce, chociaż wcześniej pewnie prowadził 2:0, to też jest przekręt? Taki jest sport - mówi Adam Bernat, prezes sosnowieckiego Zagłębia. Karol Pawlik, dyrektor tyskiego GKS-u, zdradza jednak, że hokejowi działacze sami się zastanawiał, czy nie poprosić bukmacherów, by ci wycofali hokej z oferty! - Na nasz zespół nigdy nie padł cień podejrzenia, ale nie da się ukryć, że niestabilne finanse sprzyjają takim pokusom - mówi.

- Jeżeli zawodnik może zagrać przeciwko własnej drużynie i dzięki jednemu kuponowi zyskać tyle, ile zarabia w klubie przez miesiąc, to niebezpieczeństwo ustawienia meczu będzie istniało zawsze. Rada jest jedna: silny sponsor, telewizja, mocne kluby, i wtedy hokej wróci do nasze oferty - mówi Sodzawiczny.

Bardziej przychylne hokejowi są firmy bukmacherskie działające w internecie. Spotkania ekstraligi ma w swojej ofercie m.in. bet-at-home.com. - W niemal każdej dyscyplinie mają miejsce sytuacje, które są dalekie od zasad fair play. To jednak raczej margines, który nie ma wpływu na sposób postrzegania dyscypliny. Hokej zajmuje wśród naszych graczy czołowe miejsce. Mamy pewne rozwiązania, które automatycznie wyłapują nieuczciwych graczy. 99,99 proc. naszych klientów to uczciwi ludzie, którzy grają dla przyjemności i emocji - podkreśla pracownik firmy Robert Raszczyk.

Hokejowa afera z obstawianiem wyników meczu wybuchła dotąd tylko raz. W 2003 roku GKS Katowice, który był wtedy wicemistrzem Polski, przegrał sensacyjnie ze słabeuszem z Opola. W Katowicach brakowało wtedy pieniędzy, więc część zawodników miała obstawić wynik przeciwko sobie. Daniel Wolanin, który stał wtedy w bramce GKS-u, opowiedział "Gazecie" o kulisach: "Coś złego zaczęło się dziać w trzeciej tercji, kiedy podjechał do mnie Adrian Labryga i powiedział, że mam puścić dwie bramki. Najpierw pomyślałem, że to żart. Kiedy jednak spojrzałem na jego twarz i usłyszałem, że polecą głowy, a komuś może się coś stać, to już wiedziałem, że to jest poważne. To zabrzmiało jak groźba. Nie wiedziałem, co ze sobą zrobić. Zjechać z lodu? Podjechać do trenera i o wszystkim mu opowiedzieć? Nie potrafiłem ukryć zdenerwowania. Później podjeżdżali do mnie jeszcze inni zawodnicy. Wśród nich był Marcin Słodczyk, ale byłem tak zdenerwowany, że zupełnie nie pamiętam, co dokładnie wtedy mówił. Wiem tylko, że chodziło o puszczenie bramki". To właśnie wtedy hokej wypadł z oferty większość firm bukmacherskich. Zawodnicy, których nazwiska wiązano wtedy z aferą: Labryga, Słodczyk i Rober Grobarczyk, nigdy nie przyznali się do winy i grają w hokeja do dziś. Wolanin zniknął z polskich lodowisk, ponoć wyjechał za granicę.

Kolejna bramka Wolskiego - czytaj tutaj ?

Copyright © Agora SA