Momentami trudno było uwierzyć, że 21-letnia Rybarikova (WTA 49.) jest zawodową tenisistką. Na tle rozstawionej z nr. 11 Polki sprawiała wrażenie przestraszonej uczennicy. Do takiego stanu doprowadziła ją jednak profesor Radwańska, która zagrała świetnie taktycznie - zamiast bawić się z wysoką przeciwniczką w długie wymiany i czekać na jej mocne ciosy, sama zaatakowała. Wygrywała przy siatce, a nawet jeśli niektóre wypady nie kończyły się sukcesem, Słowaczka była tak przestraszona, że pudłowała na potęgę. Radwańska w ciągu godziny popełniła ledwie osiem niewymuszonych błędów i zmiotła Rybarikovą z kortu.
Meczu nie oglądał na żywo trener Robert Radwański, który poleciał już z młodszą córką Urszulą na eliminacje do Pekinu, ale mógł być zadowolony. Agnieszka wreszcie w ważnym spotkaniu zagrała bowiem tak, jak tego od dawna oczekiwał - odważnie i agresywnie. Opłaciło się, bo pierwszy raz w sezonie znalazła się w najlepszej czwórce turnieju WTA. Poprzednie dziewięć prób - pierwsza w styczniu w Sydney, ostatnia w sierpniu w Kanadzie - kończyło się niepowodzeniem.
Polka z byłą rakietą numer jeden, grała dotąd czterokrotnie, wygrała raz - w III rundzie US Open 2007. Ostatnio spotkały się nieco ponad miesiąc temu w Toronto. W dwóch setach zwyciężyła Szarapowa. Rosjanka w maju wróciła po długiej kontuzji barku i wciąż nie może odnaleźć wielkiej formy, w rankingu jest niżej od Polki - na 25. miejscu. W Tokio gra jednak dotąd dobrze. Dodając do tego większe doświadczenie i siłę ognia, to Rosjanka będzie minimalną faworytką.
Trener Radwański, zapytany kiedyś jak ograć Szarapową, powiedział: - Wali mocno jak armata, ale gdy zmusi się ją do biegania, rosyjska armata zaczyna pudłować.
W drugim półfinale zmierzą się Jelena Janković i Na Li. Radwańska za półfinał zarobiła już 87,5 tys. dol.
Turniej WTA w Tokio (pula nagród 2 mln dol.). Ćwierćfinały: A. Radwańska (Polska, 11) - M. Rybarikova (Słowacja) 6:3, 6:1; L. Na (Chiny, 15) - W. Azarenka (Białoruś, 8) 7:6 (9-7), 4:6, 7:6 (7-4); M. Szarapowa (Rosja) - I. Benesova (Czechy) 6:4, 7:5; J. Janković (Serbia, 7) - M. Bartoli (Francja, 14) 6:4, 6:3.