Jak Polska żyje mistrzostwami Europy. Przepraszam, czy tu grają?

Na meczach polskiej reprezentacji komplet publiczności, na innych arenach szału nie ma, ale wstydzić się nie trzeba. W żadnym z czterech miast nie czuć jednak atmosfery wielkiego sportowego wydarzenia

Łodzianie, którzy dzięki Lidze Światowej oraz występom Skry Bełchatów w Lidze Mistrzów rozkochali się w siatkówce, w nagrodę za wysoką frekwencję dostali nową halę i reprezentację kraju, która rozgrywa tam swoje mecze od początku do końca imprezy. Kolorowe twarze, odgłosy trąb, stoiska z gadżetami - wokół kompleksu Arena Łódź wrze. Kilkaset metrów dalej, nawet kierując się w stronę centrum, o siatkarskim Euro ani widu, ani słychu. Przejeżdżając przez trzy największe osiedla miasta, przeciętny Kowalski nie natknie się nawet na najmniejszą informację, że nieopodal dzieje się coś ważnego.

W Łodzi i tak rozeszły się niemal wszystkie bilety. Ale w mogącej zmieścić nawet osiem tysięcy kibiców bydgoskiej Łuczniczce wejściówek było od metra. Płynące tramwajem wodnym po Brdzie małżeństwo długo dziwiło się, czemu pod halą zaparkowały wozy transmisyjne telewizji Polsat. Zgadywało, że może jakiś koncert, może wystawa, dopiero rezolutny nastolatek wyjaśnił, że to siatkarki grają o mistrzostwo Europy. Poza ledwie widocznymi plakacikami formatu A3 na skrzyżowaniach w Bydgoszczy trudno natknąć się na akcenty siatkarskie.

Wrocławscy kibice to wymagający klienci, bo całkiem niedawno gościła na ME polskich koszykarzy. Pewnie dlatego narzekali - choć przyszło ich naprawdę sporo - że atmosfera przypominała piknik. Uderzający dla nich był brak zorganizowanych grup kibiców z innych krajów. Podczas ostatniego EuroBasketu nie tylko Polacy mogli liczyć na wspaniały doping fanów z umalowanymi twarzami i flagami w narodowych barwach. Także Litwini mieli świetnych kibiców, którzy żyli tym, co działo się na boisku.

Katowicka grupa jest sportowo najsłabszą, tak jak promocja tej imprezy wokół Spodka. Jeden z czytelników napisał do nas, że gdyby nie ogródek piwny - prawie pusty - pod halą, nie wiedziałby, że może zobaczyć na żywo np. aktualne wicemistrzynie Europy z Serbii.

Mistrzostwa potrwają jeszcze tydzień. 12 najlepszych drużyn podzielonych na dwie grupy rozegra teraz drugą rundę w Łodzi i Katowicach. Na mecze bez udziału Polek zostało kilka tysięcy biletów. Czy miasta goszczące turniej naprawią promocyjny błąd?

ME: Czy Polski stać na medal? - czytaj tutaj ?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.