- Bardzo żałuje tego co się stało. Tego że wypełniałem ich polecenia. Każdego dnia wyrzucam sobie, że do tego doszło - powiedział podczas przesłuchania Nelsinho Piquet. - Nie wiem jak bardzo moje wyjaśnienia mogą być zrozumiałe dla zwykłego kibica, dla którego ściganie się w F1 to jak spełnione marzenie. Dla mnie też takim było. Ale muszę przyznać, ze moja sytuacja w Renault zamieniła się w koszmar - wyjaśnia kierowca.
Brazylijczyk dostał rok temu polecenie od szefów teamu by rozbić bolid. To umożliwiło Alonso zwycięstwo w GP Singapuru, bo w czasie neutralizacji wszystkie bolidy musiały zjechać na tankowanie. Alonso, który zatankował bolid wcześniej, zyskał na całym zamieszaniu.
- Pan Briatore był szefem mojego teamu i moim menadżerem, ale moja kariera w ogóle go nie obchodziła. W czasie GP Singapuru izolował mnie i przez niego znalazłem się na dnie. Z perspektywy czasu nie mogę uwierzyć, że zgodziłem się na coś takiego, ale wtedy wydawało mi się niemożliwe, żebym mu odmówił - wyjaśnił Brazylijczyk.
- Przez ostatnie 12 miesięcy miałem czas, by ponownie przemyśleć co jest ważne w życiu. Jedno się nie zmieniło: moja miłość do Formuły 1 i apetyt na ściganie - powiedział Piquet podczas przesłuchania.
Crashgate: niska kara dla Renault. Kubica może negocjować przejście FIA ukarała Renault >