Izabela Bełcik: Milena będzie pierwszą rozgrywającą

W 2003 roku podczas ME była w cieniu Magdy Śliwy. Dwa lata później to ona poprowadziła Polki do drugiego złota mistrzostw Europy. Marco Bonitta nie widział jej w roli pierwszej rozgrywającej swojego zespołu. Teraz u Jerzego Matlaka Iza znowu jest w cieniu, tym razem Mileny Sadurek. - Znajdę swoją rolę w tej reprezentacji - uspokaja.

Reprezentacja.net: Mistrzostwa Europy w Polsce - Twoim zdaniem to dobry pomysł na pierwszy sezon po przebudowie zespołu i pod kierownictwem nowego trenera?

Izabela Bełcik: - Mistrzostwa w Polsce wypadły akurat na ten moment, na ten czas i dobrze, że w ogóle coś się dzieje w naszym kraju, jeśli chodzi o takie imprezy. Bardzo się z tego cieszymy, a nie mamy zbyt wielkiego wpływu na to, kiedy taki turniej odbędzie się w Polsce, czy w tym roku, czy w kolejnym.

Dla nas, obecnych kadrowiczek, to tylko powód do radości, bo nie wiemy przecież czy za rok będziemy w stanie wystąpić w kadrze, w jakiej będziemy formie, dyspozycji oraz czy zdrowie pozwoli. A czy to dobrze, że akurat jest nowy trener? Nie wiem, takie są czasy, że trenerzy zmieniają się bardzo szybko, ostatnio w zasadzie co dwa lata i ciężko wyczuć idealny moment na mistrzostwa Europy akurat w Polsce, a nie gdzie indziej.

To Twoje czwarte mistrzostwa Europy. Dotąd Twoja pozycja w zespole za każdym razem była inna. Jak tym razem widzisz swoją rolę w drużynie?

- Jestem przekonana, że to Milena Sadurek będzie pierwszą rozgrywającą. Zobaczymy, może jeszcze coś się zmieni do mistrzostw. Ja w każdym razie nie panikuję, znajdę swoją rolę w tej reprezentacji. Na pewno jeśli będę mogła zagrać i pomóc dziewczynom, to zrobię to bez wahania. Spokojnie (uśmiech).

Trener Matlak podkreśla jednak, że ma dwie równorzędne rozgrywające.

- Ciężko mi odpowiedzieć na to pytanie. Takie decyzje, jak ta, kto jest pierwszą, kto drugą rozgrywającą, są zależne wyłącznie od trenera. Jeśli on uzna, że to Milena będzie każdy mecz rozpoczynać w wyjściowej szóstce, ja to zaakceptuję i nie będę robić z tego powodu żadnych problemów.

Macie za sobą już w zasadzie cały sezon w tym nowym, nieco eksperymentalnym zestawieniu. Czy Twoim zdaniem stanowicie już taki zespół, który jest w stanie wyjść i powalczyć o najwyższe laury?

- Myślę, że tak. Wydaje mi się, że pokazałyśmy, nie tylko kibicom, ale przede wszystkim sobie, że potrafimy walczyć z Chinkami, Włoszkami i wszystkimi innymi zespołami na świecie i że nie odstajemy od nich jakoś znacząco, mimo że nie ma w naszej ekipie wielkich gwiazd. Myślę, że najważniejsza tutaj jest kwestia zaufania do całości jako grupy. Mamy świadomość, że w tej chwili w naszym zespole jest tak, że na przykład raz jedna atakująca ma lepszy dzień, raz druga.

Tak samo zresztą ja wymieniałam się z Mileną podczas Grand Prix - raz jedna rozpoczynała mecz w szóstce, raz druga. Musimy odnaleźć sens w tym, że może będzie więcej zmian w składzie, co zresztą z jednej strony może okazać się dobre, bo wydaje mi się, że nie będzie zawodniczki, która całe ME przesiedzi na ławce rezerwowych i nie powącha boiska. Trzeba po prostu znaleźć plusy tego wszystkiego. Mam nadzieję, że sobie poradzimy i będziemy godnie reprezentować Polskę.

Więcej o polskich siatkarkach - w serwisie Reprezentacja.net  ?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.