Miał być selekcjonerem, skazali go za korupcję

Kielecki sąd skazał w środę za korupcję byłych trenerów w Kolporterze Koronie - Dariusza W. i Andrzeja W. Obaj poddali się karze - dostali więzienie w zawieszeniu, wysokie grzywny i zakaz zajmowania stanowisk w zawodowym sporcie

Ich proces skończył się na jednym posiedzeniu sądu. Wyrok zapadł taki, na jaki wcześniej przystała prokuratura, bo na tym w skrócie polega dobrowolne poddanie się karze. Trener Dariusz W., do niedawna gwiazda polskiego futbolu, jeden z najlepszych obrońców w historii, utytułowany trener, kandydat na selekcjonera reprezentacji, został skazany na trzy lata więzienia w zawieszeniu na pięć, 100 tys. zł grzywny i trzyletni zakaz zajmowania stanowisk w zawodowym sporcie. Taki sam zakaz, tyle że na rok, 2,5 roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata i 30 tys. zł grzywny dostał jego asystent, były znakomity bramkarz reprezentacji Polski Andrzej W. To on w 1995 r. w eliminacyjnym pojedynku mistrzostw Europy z Francją obronił pamiętny rzut karny wykonywany przez Bixente Lizarazu i został potem okrzyknięty Księciem Paryża.

Obaj przyszli do trzecioligowego wówczas Kolportera Korony jesienią 2002 roku. - Powoli realizujemy to, co obiecaliśmy kielczanom, gdy wchodziliśmy do klubu. Zatrudniliśmy wspaniałego szkoleniowca i wszyscy powinniśmy być dumni, że tak znany trener będzie pracować w Kielcach - mówił wtedy Krzysztof Klicki, prezes Kolportera, przedstawiając Dariusza W.

Przed nowym trenerem postawiono wysokie cele - najpóźniej w ciągu półtora roku awans drużyny do II ligi, a w perspektywie kolejnego sezonu wejście do ekstraklasy i walka o czołowe miejsca w lidze. I dalej było już niemal jak w bajce.

W 2004 r. kielczanie weszli do II ligi, a już rok później wywalczyli historyczny awans do ekstraklasy, w której w pierwszym sezonie zajęli wysokie 5. miejsce. Ta bajka nie miała jednak szczęśliwego zakończenia...

W ubiegłym roku PZPN zdegradował Koronę z ekstraklasy, a z finansowania klubu wycofał się sponsorujący klub Krzysztof Klicki. Bo okazało się, że awans do II ligi został wywalczony poza boiskiem. W sumie ustawione zostały 22 spotkania w sezonie 2003/04, nie tylko Korony, ale i najgroźniejszych rywali. Początkowo korupcją z polecenia trenera zajmował się kierownik drużyny Paweł W. Jednak to nie wystarczyło, bo po rundzie jesiennej Korona zajmowała drugie miejsce. Wtedy do ustawiania meczów wziął się Dariusz W. i jego asystent Andrzej W. W domu tego pierwszego w Warszawie spotkali się z Jerzym E. juniorem, synem byłego trenera reprezentacji Polski, który przyprowadził ze sobą Andrzeja B. rekomendowanego jako "specjalistę od awansów", m.in. rok wcześniej Cracovii. Już niedługo okazało się, że B. jest w tym fachu lepszy nawet od osławionego dziś "Fryzjera". Na spotkaniu ustalono szczegóły współpracy. Potem już poszło. Na łapówki zrzucali się piłkarze i trenerzy, pieniądze trafiały do B., a ten opłacał sędziów, obserwatorów, zawodników przeciwnych drużyn. Zwykle było to od 2 do 5 tys. zł. W sumie na łapówki na potrzeby Korony przeznaczono w całym sezonie co najmniej 44 tys. zł.

- Oskarżonymi kierowała chęć osiągnięcia sukcesów sportowych przez ich samych, ale i korzyści majątkowych. Awans drużyny dawał im stabilność zatrudnienia i wysokie premie - podkreślił w środę w uzasadnieniu wyroku sędzia Łukasz Sadkowski. Dariusz W. dostał za awans 120 tys. zł, jego - asystent 25 tys. Sędzia zauważył natomiast, że korupcja w piłce była wówczas zjawiskiem powszechnym, normalnym i akceptowanym.- Część zawodników miała nawet pretensje, że mecz był za mało ustawiony, bo sędzia źle gwizdał. Część arbitrów przyjeżdżała z kolei na mecze, żeby coś uzyskać. Oskarżeni przyjęli i zaakceptowali jednak panujące reguły i znakomicie w tym świecie się poruszali. [...] Takim zachowaniem zburzyli obraz klubu, który był tworzony przez ich władze i właściciela, zasady fair play i zaufanie społeczne wobec profesjonalnego sportu - podkreślił sędzia.

Zaznaczył, że na korzyść oskarżonych przemawia jedynie to, iż obaj przyznali się do winy i w trakcie śledztwa szczerze opowiedzieli o całym procederze.

Dariusza W. i Andrzeja W. zabrakło w środę w kieleckim sądzie. Nie musieli być, bo przepisy nie wymagały ich obecności. Wyrok wobec nich nie jest wprawdzie prawomocny, ale raczej mało prawdopodobne by został zaskarżony.

W sprawie korupcji w Kolporterze Koronie zostały oskarżone 43 osoby. 28 dobrowolnie poddało się karze, ich sprawy rozpatrywane są oddzielnie. W poniedziałek osądzony zostanie m.in. były kapitan kieleckiej drużyny Arkadiusz B. Dwa dni później rozpocznie się główny proces, w którym na ławie oskarżonych zasiądą m.in. Jerzy E. junior i Brazylijczyk H., którzy do winy się nie przyznają.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.