Świderski: Jesteśmy zespołem bez wielkich gwiazd

- Sukces na pewno jeszcze zwiększa zainteresowanie dyscypliną - uważa wielki nieobecny polskiej reprezentacji, Sebastian Świderski.

Zobacz mistrzowskich Polaków na Zczuba.tv ?

Świderski zerwał ścięgno Achillesa podczas sierpniowego sparingu z Bułgarią.

Jarosław Bińczyk: Przed mistrzostwami Europy mówiąc o szansach Polaków był Pan optymistą. Aż takim?

Sebastian Świderski: (śmiech) Aż takim chyba nie. Ale patrząc na skład naszej grupy, a później na drużyny, na które możemy trafialić w kolejnej fazie, to półfinał był jak najbardziej w naszym zasięgu. A że trafiliśmy w nim na Bułgarię, z którą dobrze nam się gra, to odnieśliśmy wielki sukces.

Polska w czasie mistrzostw Europy jest zespołem bez słabych punktów. Znakomicie grają przyjmujący, Piotr Gruszka atakuje jak za najlepszych lat, środkowy należą do najlepszych w imprezie, zaś Paweł Zagumny świetnie prowadzi grę.

- To prawda, ale jesteśmy także zespołem bez wielkich gwiazd. Co z tego, że Serbia ma dwóch wybitnych siatkarzy [Nikolę Grbicia i Ivana Miljkovicia], skoro nie ma drużyny. Jej trener nie potrafił wszystkiego odpowiednio poukładać. Nasz zespół jest bardzo wyrównany, a do tego potrafi radzić sobie w trudnych sytuacjach. Każdy miał w turnieju słabszy dzień. My mieliśmy nawet dwa, lecz grając nie najlepiej przeciwko Słowacji i Hiszpanii potrafiliśmy zwyciężyć. A największą sztuką jest wygrywać, gdy nie idzie. Te brzydkie i trudne występy najlepiej kształtują jednak charakter zawodników. Wtedy właśnie z normalnej drużyny tworzy się monolit. Tymczasem Bułgarzy świetnie zaczęli, ale z każdym dnie schodziło z nich powietrze.

W reprezentacji brakuje trzech podstawowych do niedawna zawodników: Pana, Michała Winiarskiego i Mariusza Wlazłego, a mimo to odnosi sukcesy. Czy, że tak świetnie sobie radzimy, to znak, że nasza siatkówka jest potęgą?

- Powiem jeszcze więcej: część naszych nawet podstawowych siatkarzy w ostatnim sezonie była rezerwowymi w klubie i bardzo rzadko wychodziła na boisko. Ale dzięki temu ci zawodnicy mają głód gry. Pokazali to już w Lidze Światowej, ale wtedy brakowało im jeszcze obycia i doświadczenia w spotkaniach o duża stawkę. A przecież od razu musieli wyjść naprzeciw Brazylii. Za to starsi zawodnicy odpoczęli po trudnym sezonie, dzięki czemu też nabrali głodu gry. Te dwie grupy się połączyły i stworzyły świetny zespół, który ma tę cechę, że się nie załamuje i potrafi grać do końca. Pokazały to piąte sety meczów przeciwko Słowacji i Hiszpanii. Siła naszej drużyny jest naprawdę duża.

Poza tym polska siatkówka stale się rozwija. Do naszej ligi nie przyjeżdżają już przypadkowi siatkarze, ale tacy, którzy są podstawowymi zawodnikami w swoich reprezentacjach. To ma wpływ na podniesienie poziomu. Im więcej takich siatkarzy jak Stephane Antiga gra w Polsce, tym młodym łatwiej się czegoś nauczyć.

Po srebrnym medalu mistrzostw świata w polskiej siatkówce rozpoczął się boom. Czy sukces w mistrzostwach Europy wpłynie na rozwój tej dyscypliny?

- Ma nadzieję, że boom nadal będzie trwał. Nie ma się co oszukiwać - czujemy kryzys. Sukces na pewno jeszcze zwiększa zainteresowanie dyscypliną. A przecież naciskają nas koszykarze, a na piłkę nożna zawsze jest koniunktura. Medal mistrzostw Europy sprawi, że siatkówka będzie miała jeszcze więcej kibiców, a to przyciągnie więcej sponsorów. Mam nadzieję, że wszyscy to odczujemy.

Patrząc na kolejne zwycięstwa Polaków nie żal Panu, że musi oglądać mecze w telewizji?

- Nie, naprawdę mi nie żal. Wręcz przeciwnie, cieszę się, że udało nam się zajść tak daleko. Po wielu latach wreszcie mamy medal mistrzostw Europy.

Zagumny: dedykuję medal Sebastianowi Świderskiemu

Polscy siatkarze mistrzami Europy >

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.