Formuła 1. Wielki powrót bossa Rossa, Kubica nie dojechał

Zaskakujący klasyk na torze Monza. Bolidy Brawn GP Rossa Brawna znów na czele - wygrał Rubens Barrichello przed Jensonem Buttonem. Kraksa Lewisa Hamiltona na ostatnim okrążeniu

Kiedy Hamilton w McLarenie zdobywał w sobotę pole position, wydawało się, że trudno będzie wydrzeć mu zwycięstwo w Grand Prix Włoch na najszybszym torze w kalendarzu Formuły 1.

Teoretycznie samochód mistrza świata był najlepszy. Zmiany, które zostały wprowadzone przez ostatnie tygodnie, spowodowały, że jeździł coraz szybciej i tylko błędy kierowcy lub pech nie pozwalały na regularne zajmowanie miejsc na podium jak w Walencji. Tam Hamilton też zdobył pole position. Na dodatek na Monzy kluczowy wydawał się KERS, system pozwalający na użycie dodatkowej mocy, przynajmniej w kwalifikacjach.

Ale sprytniejszą taktyką znów zastosowali kierowcy Brawn GP - wicelider klasyfikacji kierowców Rubens Barrichello i lider Jenson Button - a raczej nakazał to sam wielki boss zespołu Ross Brawn, wytrawny lis. Nie wynaleźli przy tym koła ani dynamitu - taką jak oni taktykę jednego tankowania wybrała zdecydowana większość kierowców. Tylko trzech pierwszych w kwalifikacjach - Hamilton, Adrian Sutil z Force India i Kimi Räikkönen z Ferrari - postanowiło jechać z dwoma tankowaniami. Okazało się to porażką. Ani Hamilton, ani Sutil, ani Räikkönen nie zbudowali wystarczającej przewagi nad bolidami Brawn GP i gdy wszystkie zespoły w czołówce były po swoich zaplanowanych postojach, Barrichello był daleko z przodu, za nim jechał Button.

Hamiltonowi można przypisać wiele wspaniałych i mniej wspaniałych cech ścierających się ze sobą podczas jednego wyścigu, ale powiedzmy tu tylko, że jako kierowca dysponuje olbrzymim talentem, a jako młodzik brakiem rozsądku. Czasem taki melanż daje piorunujący efekt, czasem konsekwencją jest katastrofa.

Gdy do mety było już tylko kilka okrążeń, Hamilton zbliżał się do Buttona. Brakowało kilkunastu metrów, aby pozycja była dogodna do ataku z wykorzystaniem KERS. Hamilton cisnął. Walczył nie tylko o honor mistrza świata, ale też o zrealizowanie marzenia sprzed wyścigu - dysponował przecież znakomitym bolidem, potencjalnie zwycięskim, tymczasem był trzeci. Na celowniku miał rodaka - Button i Hamilton walczą o rząd dusz wielkiego brytyjskiego rynku wyścigów samochodowych.

To wszystko odegrało swoją rolę, gdy zbliżał się przedostatni, siódmy zakręt toru - Lesmo. Na jego zewnętrznej krawędzi nie było dobrej przyczepności, kilka okrążeń wcześniej ledwo wybronił się tam przed kraksą Jarno Trulli w Toyocie.

Hamilton też stracił tam przyczepność, potem przeciął tor jak kometa, aby z pełną siłą uderzyć nosem bolidu w ścianę opon.

Do mety i podium zabrakło 2,5 km. Tytułu już na pewno nie obroni.

Kibice wokół toru byli szczęśliwi, bo Kimi Räikkönen dzięki błędowi mistrza świata stanął na podium najważniejszego dla nich wyścigu.

Barrichello i Button dzięki podwójnemu zwycięstwu oddalili się tak bardzo od goniących kierowców Red Bulla Sebastiana Vettela i Marka Webbera, że praktycznie tylko między nimi toczyć się będzie walka o tytuł mistrza świata. Barrichello zbliżył się do kolegi z zespołu na 14 pkt. Do końca pozostały cztery wyścigi.

Redbullowcy całkowicie zawiedli - Webber zakończył wyścig na pierwszym okrążeniu, młody Vettel był dopiero ósmy.

Brawn rządzi na Monzy. Kubica po raz pierwszy bez punktu Więcej pecha od nich mieli chyba tylko kierowcy BMW Sauber.

Obaj - Kubica i Heidfeld - mieli nadzieję na dobry wyścig, Kubica liczył nawet na podium - trzecie na cztery starty w Monzie. Jednak w kwalifikacjach w odstępie kilku minut zawiodły nowe silniki w obydwu samochodach i do wyścigu Polak ruszał z 13. pozycji, Heidfeld z 15. Kubica brawurowo pojechał pierwsze kilometry, krótkie odcinki pokonując na trawiastym poboczu, przesunął się o trzy pozycje, ale uszkodził samochód - z przodu ledwie dyndała lewa część przedniego skrzydła. Polak był zdziwiony, że udawało mu się utrzymać wysokie tempo, ale inni nie. Ta część samochodu od dawna ma złą opinię, i jest uznawana przez fachowców za kotwicę bolidu. Sędziowie kazali usunąć usterkę, bo w przypadku urwania się, stworzyłaby niebezpieczeństwo dla innych kierowców. Kubica, który był zatankowany pod korek, musiał zjechać do garażu. Na Monzy oznacza to stratę co najmniej 25 sekund, czyli właściwie koniec wyścigu dla Kubicy. Polak wycofał się kilka okrążeń po pierwszej, awaryjnej wizycie w garażu.

Na domiar złego w ostatnich czterech wyścigach będzie musiał korzystać z używanych wcześniej silników. Jeśli do samochodu włoży dziewiąty nowy napęd, zostanie ukarany przesunięciem o 10 miejsc na starcie. W jego przypadku najczęściej oznaczałoby to ostatnie miejsce. Złośliwi stwierdziliby, że dla szefów BMW Sauber sezon jest rozczarowujący nie tylko, gdy patrzą na tabelę wyników. Nikt w F1 nie chce ich KERS w tym ani w przyszłym sezonie za żadne pieniądze, ba, nawet oni sami. Nikt nie chciał kupić silników BMW, co można by po sobotnich kwalifikacjach określić genialną intuicją. Nikt nie chce kupić zespołu, mimo że już od dość dawna jest do kupienia. Wreszcie Formuła 1 nie bardzo chce przyjąć BMW Sauber z powrotem, jak już raz się z niej wycofali.

Mówi Robert Kubica: Wycofałem się, ponieważ okazało się, że mamy wyciek oleju, prawdopodobnie ze skrzyni biegów. Musieliśmy więc zjechać do garażu. Szkoda, bo początek był udany.

Sam start był bardzo udany. Ale jeszcze przed pierwszym dohamowaniem Mark Webber wypchnął mnie na trawę i zrobił to w takim momencie, że musiałem hamować na poboczu. Starałem się wrócić na tor tak szybko, jak to możliwe, ale było ciężko. Uderzyłem w tył jednego z bolidów Red Bulla, ponieważ na trawie nie udało mi się odpowiednio wyhamować. Wtedy straciłem część przedniego skrzydła.

W czwartym zakręcie Webber chyba mnie nie zauważył. Zaatakował po zewnętrznej i doszło do kontaktu. Później udało mi się wyprzedzić Sebastiana Vettela, pomimo że straciłem sporo docisku z powodu kompletnie rozwalonego przedniego spojlera. Było ciekawie, ale też trochę niebezpiecznie, bo także Sebastian wypchnął mnie na trawę.

Jadąc z rozbitym skrzydłem, od razu wyczułem, że coś jest nie tak. Bolid był wolniejszy około sekundy do półtorej na okrążeniu. Byłem nawet zdziwiony, że udawało mi się utrzymywać na torze i trzymać zawodników za swoimi plecami. Nawet zdołałem zaatakować Vettela.

Zaryzykowaliśmy trochę z oponami [zakładając je na pierwszy przejazd], ale opłaciło się, ponieważ miękka mieszanka sprawowała się bardzo dobrze. Szkoda, że doszło do uszkodzenia bolidu i musiałem się wcześniej wycofać. Była szansa na punkty.

źródło f1.pl

Kubica po raz pierwszy bez punktu na Monzy. Walczył ale wyciekł mu olej...

Wyniki GP Włoch

Nie ukonczyli:

Klasyfikacja generalna

Sprawdź się na torze F1 - zagraj ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.