18-latka z RPA znalazła się w oku cyklonu podczas lekkoatletycznych mistrzostw świata w Berlinie. Łatwo zdobyła tam złoty medal w biegu na 800 m, ale już wówczas Międzynarodowa Federacja Lekkoatletyczna (IAAF) zarządziła dochodzenie, czy Semenya może startować jako kobieta.
Podejrzenie wzbudziła męska sylwetka oraz niebywały postęp zawodniczki.
W tej delikatnej sprawie padały argumenty poniżej pasa ze strony przegranych sportowców i ich trenerów o konieczności golenia się przed startem, a z drugiej strony o rasizmie bogatych Europejczyków czepiających się czarnoskórej dziewczyny z biednych rejonów RPA.
Jakiekolwiek argumenty by to były, IAAF musi rozstrzygnąć, czy sportowiec powinien startować w konkurencjach męskich, czy żeńskich.
Pierwsze testy przeprowadzono jeszcze przed mistrzostwami świata, ale do rozpoczęcia zawodów wyniki nie były znane. W Niemczech pobrano od nastolatki kolejne próbki krwi i moczu oraz przeprowadzono oględziny ginekologiczne.
Kiedyś testy płci były proste - polegały na określeniu składu chromosomów. XY - mężczyzna, XX - kobieta. Wyrządziły one jednak nieodwracalną krzywdę niektórym sportowcom, gdyż bardzo często nie mówią pełnej prawdy. Teraz testy są bardzo skomplikowane i długotrwałe. Wyniki badań interpretują naukowcy różnych dziedzin medycznych: ginekolodzy, psychologowie, genetycy, endokrynolodzy, itd.
Choć wydaje się to niebywałym draństwem, ktoś z IAAF dokonał prasowego przecieku i przekazał australijskim tabloidom częściowe wyniki, przed rozpoznaniem ich przez naukowców.
Według anonimowego źródła specyficzne geny Semenyi zaprogramowały męską budowę organizmu, jednoczesne posiadanie niektórych narządów płciowych kobiety i mężczyzny i - co za tym idzie - zwiększoną produkcję testosteronu. To właśnie odpowiada za fantastyczne wyniki nastolatki na 800 metrów.
IAAF odcina się od doniesień prasowych, ale to właśnie federacja jest najbardziej odpowiedzialna za to, że do ojca, matki, babki Caster Semenyi w RPA dzwonią dziennikarze z informacjami o budowie narządów płciowych ich córki/wnuczki. Ojciec Jacob jest wściekły na świat, babka twierdzi, że cała sprawa to szaleństwo. Oni nic nie rozumieją, kiedy dowiadują się, że ich córka/wnuczka ma jądra wewnętrzne, nie ma macicy oraz jajników, i są pytani, co oni na to. Jeszcze dwa lata temu Caster razem z innymi dziewczynami zbierała drewno na opał w buszu nieopodal swojej wioski. Teraz rząd RPA zarzuca IAAF łamanie praw człowieka.
Nastolatka prawdopodobnie nie wystartuje w biegach terenowych w RPA, na pewno nie weźmie udziału w dzisiejszym finale światowym IAAF w Salonikach. Jedno jest pewne. Jeśli pełne wyniki badań - oczekiwane w końcu listopada - potwierdzą, że Semenya nie powinna startować w konkurencjach kobiecych, nikt jej złota z Berlina nie odbierze. Została wychowana i wytrenowana w naturalny sposób, jej rozwój sportowy nie jest związany z dopingowym oszustwem.
IAAF w takim przypadku będzie musiała mocno zastanowić się, czy pozwolić sobie na niedopuszczenie biegaczki do startów wśród kobiet. Określenie płci jest tak bardzo złożone, a pole do interpretacji szerokie, że uczepi się tego każdy dobry adwokat. W końcu można zinterpretować jądra wewnętrzne Semenyi jako przejaw wrodzonego talentu, tak jak zupełnie wyjątkową w naturze ilość superszybkokurczliwych włókien mięśniowych w organizmie Usaina Bolta.
Test płci: można wykonać trzy poziomy badań Pod ostrzałem mediów - Caster Semenya >