Litwini dwa lata temu w Hiszpanii zdobyli brązowe medale, a rok później na igrzyskach w Pekinie zajęli czwarte miejsce. Z tamtych drużyn brakuje jednak znakomitych Sarunasa Jasikeviciusa, Ramunasa Siskauskasa i Rimantasa Kaukenasa oraz skrzydłowego Dariusa Songaili. Brak liderów, szczególnie wśród zawodników obwodowych, to największy problem Litwy.
Drużyna prowadzona przez Ramunasa Butautasa jest jednak bardzo silna pod koszem - bracia Krzysztof i Dariusz Ławrynowiczowie oraz Robertas Javtokas to europejska czołówka. Na skrzydle gra m.in. Linas Kleiza, który wrócił z NBA i podpisał rekordowy kontrakt z Europie - Olympiakos Pireus zapłaci mu 6,1 mln dol. za rok!
Potencjał Litwy pokazuje ostatni sparing - zwycięstwo 94:72 z Hiszpanią zakończyło serię 33. towarzyskich meczów mistrzostw świata. Kilkanaście dni wcześniej Litwini przegrali jednak na wyjeździe aż 74:100. W poniedziałek na inaugurację mistrzostw ulegli Turcji 76:84.
Ostatni mecz w tej fazie rozegramy właśnie z Turkami - szóstym zespołem ostatnich mistrzostw świata i gospodarzem przyszłorocznych światowych finałów.
W drużynie świetnego trenera Bogdana Tanjevicia brakuje środkowego Mehmeta Okura z Utah Jazz, więc największy atut to skrzydłowi. Hedo Turkoglu, który do niedawna grał w Orlando Magic, był zawodnikiem, który robił różnicę w play-off NBA. Ma 208 cm wzrostu, ale potrafi grać jak rozgrywający - Polska nie ma zawodnika, który mógłby mu dorównać w obronie.
Obok Turkoglu gra 22-letni Ersan Ilyasova, który już cztery lata temu był wybrany w drafcie do NBA. Początki w Milwaukee Bucks miał nieudane, ale po powrocie do Europy bardzo dobrze grał w Barcelonie i od nowego sezonu znów będzie graczem Bucks. Jest wysoki, ale dynamiczny, umie trafić z dystansu.
Polacy grali niedawno z Turcją na turnieju w Londynie i prowadzili długo, dopóki kontroli nad meczem nie przejęli właśnie Ilyasova i Turkoglu. Turcja wygrała 66:58, ale biało-czerwonym brakowało kontuzjowanych Marcina Gortata i Michała Ignerskiego.
Z grupy D można awansować, wygrywając tylko z Bułgarią, ale porażki z Litwą i Turcją praktycznie przekreślają szanse na ćwierćfinał, bo zaliczone zostaną do drugiej fazy.
- Wszystkie mecze są ważne - mówi Gortat. - Z Bułgarią musimy wygrać, tak samo będzie z Litwą i Turcją. Budujemy nawyki wygrywania, nie będzie tak, że jak wygramy jakiś mecz, to inny odpuścimy.
Oba mecze o 18.15 pokaże TVP 2.