MŚ w kolarstwie górskim. Glen Jacobs winny wypadkowi Włoszczowskiej?

- Jest ktoś, komu zależało, by tegoroczne mistrzostwa świata w kolarstwie górskim były krwawą jatką. To Australijczyk Glen Jacobs - pisze na swoim blogu wprost z Canberry dziennikarz "Gazety Wyborczej" i Sport.pl Przemysław Iwańczyk.

Nie milkną dyskusje na temat niebezpiecznego wypadku Mai Włoszczowskiej podczas treningu przed wyścigiem o mistrzostwo świata. Winą za incydent obarcza się projektanta trasy Australijczyka Glena Jacobsa. - Kolarze z Canaberry będą mieli przewagę, trenując na tej trasie, poznając jej wszelkie skomplikowane fragmenty wcześniej niż inni. A dlaczego, miałoby tak nie być? Włosi czy Francuzi robią to samo, kiedy MŚ odbywają się w Europie, a tak jest przeważnie. Kolarze z Canberry są szybcy, a będą jeszcze szybsi! Mają juniorów wkraczających na scenę, pokonujących trasy takie jak te - po zakończeniu konkursów nadal będą one przecież dostępne dla wszystkich. To ogromna inspiracja, żeby trenować i jeździć szybko. Przypuszczam, że za kilka lat będziemy mieć wielu szybkich kolarzy pochodzących z Canaberry - cytuje na swoim blogu Jacobsa Iwańczyk.

Słowa Australijczyka zdenerwowały trenera polskiej kadry Andrzeja Piątka. - Czy ten człowiek jeździł kiedykolwiek na rowerze? Czy tylko zajmuje się układaniem tras pod swoich zawodników, gdzie wysokie skały to podstawowy dla niego element kolarstwa? Czy o to chodzi w tym sporcie, żeby wybijać sobie zęby? - pyta Piątek

Poszliśmy z trenerem Piątkiem na trasę, gdzie jeździli młodzicy do lat 23 - pisze Iwańczyk. Żaden z Australijczyków nie znalazł się nawet w dziesiątce. - Gdyby nie mieli Jacobsa, skończyliby pewnie gdzieś na 40. miejscu - powiedział trener kadry.

Całą notkę Iwańczyka - przeczytasz tutaj ?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.