Maja Włoszczowska wyszła ze szpitala. Lekarz pełen podziwu

Zaledwie kilka godzin po operacji Maja Włoszczowska wyszła ze szpitala w Canberze. Wicemistrzyni olimpijska czuje się coraz lepiej, a ordynator chirurgii szczękowej był w szoku. - Tak twardej dziewczyny nie widziałem - powiedział.

Najlepsza polska kolarka miała wypadek podczas ostatniego treningu na trasie mistrzostw świata. Spadła z rowerem z półtorametrowej skalnej przeszkody. Nie zdążyła wyciągnąć rąk i uderzyła twarzą o kamienie.

W nocy z czwartku na piątek Maja przeszła operację. Zabieg w pełnej narkozie polegał na założeniu szwów na rozharatanej wardze oraz wyczyszczeniu obtartego naskórka. - Zrobili to świetnie - chwalił lekarzy trener Piątek. - Po interwencji chirurgów właściwie nie wyglądało, że Maja uległa tak poważnemu wypadkowi. Chwalił ją też ordynator, mówiąc, że to twarda dziewczyna. Mało kto wierzył, że obędzie się bez złamań.

Maja zniosła wszystko naprawdę dzielnie. Po przewiezieniu do hotelu przez laptopa śledziła występ polskich młodzieżowców - Marka Konwy i Piotra Brzózki. - Maja jest w dobrej formie - opowiada Jolanta Wrzesińska, lekarz kadry, która nie odchodzi od łóżka polskiej kolarki. Oprócz niej, trenera Andrzeja Piątka oraz dwóch najbliższych koleżanek z zespołu CCC Polkowice, nikt nie wchodzi do jej pokoju.

Trener Piątek: - Szczęście, że to się wszystko tak skończyło. Mistrzostwa świata? To nie jest najważniejsze. Maja zdobędzie złoto za rok.

Niebezpieczny upadek Mai Włoszczowskiej (28.08)

Komu zależało na krwawej jatce na trasie mistrzostw świata czytaj na blogu Iwańczyka

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.