Rozstawiona z dwunastką Polka przegrała w II rundzie 4:6, 6:2, 4:6 z Rosjanką Marią Kirielnko (WTA 59). Porażka oznacza, że spadnie w rankingu, bo w Nowym Jorku broniła sporo punktów za 1/8 finału. Ten sezon zakończy prawdopodobnie w okolicach 15. miejsca. Nie pojedzie też na kończące sezon mistrzostwa WTA. Polka mimo dość słabego sezonu nie myśli o zmianach.
- Zmiany? Nie. Utrzymuję się w czołówce, nie spadam poza trzydziestkę, czterdziestkę. Wtedy zapaliłaby się czerwona lampka. Zgadzam się, że zawaliłam w tym sezonie kilkanaście meczów, które powinnam wygrać, ale to nie koniec świata. Mogę się bić w pierś, że uciekło, ale to nie ma znaczenia gdzie i z kim trenuję - twierdzi tenisistka.
Polka swojej pozycji w rankingu nie odbiera w kategoriach osobistej klęski. Uważa, że robi wszystko co w jej mocy,
- Nie wiem, czy kiedykolwiek będę numerem jeden, dwa, trzy, czy pięć. Będę się starać, ale może się nigdy nie uda. Rok temu byłam w dziesiątce, teraz nie będę. Mówi się trudno. Daje z siebie wszystko. Widocznie w tym roku takie jest moje miejsce - przyznaje Radwańka.
W mediach pojawiają się głosy, że być może w ekipie Radwańskiej przydałby się ktoś nowy, kto miałby inny pomysł na grę Polki
- Trenuję z tatą, mamy też dziewczynę od przygotowania fizycznego. Będziemy się tego trzymać - dodaje Radwańska.
Przeczytaj obszerny wywiad z Agnieszką Radwańską ?