US Open: Agnieszka Radwańska przegrała z Kirilenko. Tylko dlaczego?

Maria Kirilenko pokonała Agnieszkę Radwańską 6:4, 2:6, 6:4 w II rundzie US Open. - Bez ryzyka i agresji meczów się nie wygrywa - stwierdził trener. - Ręka mnie bolała - powiedziała Agnieszka.

Eksportowy debel odpadł w 1. rundzie ?

Nieszczęście wisiało w powietrzu od samego początku i wcale nie dlatego, że mecz rozgrywano na korcie nr 13. Kirilenko (WTA 59), która prywatnie jest koleżanką i częstą deblową partnerką Agnieszki (WTA 12), grała po prostu świetnie. Była od Radwańskiej lepsza.

Jej tenis był prosty jak budowa cepa, ale skuteczny - Rosjanka grała mocno, po rogach i agresywnie. Te trzy słowa oddają wszystko. Tak gra dziś większość dziewczyn z WTA Tour. Agnieszka, do niedawna, uchodziła za posiadaczkę wiedzy tajemnej, jak z takimi rywalkami wygrywać. Uchodziła za królową kontrataków, dropszotów, niszczycielskich lekkich ciosów.

W środę Kirilenko rywalizowała jednak z dziewczyną, która rzadko kiedy potrafiła zrobić jej krzywdę. Polka zdobywała punkty głównie po błędach Rosjanki, z rzadka po własnych akcjach. Kulał serwis, zwłaszcza drugi. Returny Rosjanki wchodziły w kort jak w roztopione masło. Drugi set Rosjance uciekł, ale w trzecim triumfowała, pokrzykując sobie co chwila dla otuchy. Po 2 godz. i 18 minutach dostała potężne brawa od amerykańskich kibiców, którzy wspierali niżej rozstawioną dziewczynę.

Radwańska grała w opatrunku, bo ciągle leczy uraz ścięgna. - Może miało to jakieś znaczenie, ale nie decydujące - mówił po meczu trener Robert Radwański. - Agnieszka przegrała, bo gra zupełnie bez agresji, bez ryzyka. Nawet przy 40:15, nie próbuje skończyć wymiany na jeden strzał. Kirilenko ryzyko podejmowała i dlatego wygrała. Niestety, Agnieszka gra tak właściwie przez cały sezon. Meczów, które powinna wygrać, a tego nie zrobiła, bo grała zbyt bojaźliwie, było mnóstwo - stwierdził Radwański. Podobnie jak po Wimbledonie, skrytykował też mowę ciała Agnieszki - wzrok wlepiony w buty, zero oznak walki, determinacji. - Trzeba choć udawać, że ma się pewność siebie na korcie, to też ma znaczenie - mówił Radwański. Z czego to wynika? Czy córka, go nie słucha? - I co, zaraz pan powie, że... czas zmienić trenera? - zaczepnie odpadł ojciec tenisistki. - To kwestia charakteru. Ręce już opadają... Coś trzeba zmienić - zakończył Radwański. Obiecał, że w czwartek poważnie porozmawia o przyszłości z polskimi dziennikarzami.

Jest o czym dyskutować, bo Agnieszka, z ojcem się nie zgodziła. Na konferencji powiedziała, że nie ma mowy o żadnym braku ryzyka w tym sezonie. - Bolała mnie ręka i tyle. Z każdą piłką coraz bardziej. Momentami drętwiała. Cofałam ją. To co grała Kirilenko, to nie było nic nadzwyczajnego. W normalnych warunkach, wygrałabym z nią - stwierdziła. Czy ma do siebie żal, że uraz pojawił się tuż przed US Open, na turnieju, który mogła odpuścić, ale tego nie zrobiła? - Mógł się pojawić w każdej chwili - wzruszyła ramionami Radwańska. Dziś z siostrą Urszulą gra I rundę debla, potem wraca do Krakowa. - Zapomniałam już jak wygląda mój pokój. Czas odpocząć - zakończyła Polka, która od dwóch lat nie przegrała w US Open przed 1/8 finału.

Urszula sobie z takimi zwyczajnie nie radzi ?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.