Półfinał znów nie dla Agnieszki Radwańskiej

Rumunka Sorana Cirstea zatrzymała Agnieszkę Radwańską w Los Angeles. Polka już po raz ósmy w sezonie nie zdołała pokonać bariery ćwierćfinału w turnieju WTA

Cirstea pokonała wczoraj Radwańską 7:6 (7-4), 1:6, 7:5 po dramatycznym, trwającym 2 godz. i 30 minut spotkaniu.

Polka była zdecydowaną faworytką. Nie tylko dlatego, że jest wyżej w rankingu WTA od Rumunki (na 13. miejscu, rywalka na 28.), ale przede wszystkim dlatego, że dokładnie tydzień temu w Stanford rozbiła 19-latkę z Bukaresztu 6:0, 6:1.

Tym razem Cirstea zagrała jednak znacznie lepiej. Słynny holenderski trener Sven Groenefeld, który doradza jej w ramach kontraktu z Adidasem, świetnie ustawił ją na ten pojedynek. Rumunka ciągle posyłała długie, mocne piłki pod linię końcową i z maniakalnym wręcz uporem atakowała słaby drugi serwis Polki. Radwańska w drugim secie przeważała, ale pierwszą i trzecią partię przegrała po zaciętej walce.

Końcówka była niezwykle dramatyczna. Polka prowadziła w trzecim secie 5:4 i miała własny serwis. Od zwycięstwa dzieliły ją raptem dwie piłki, ale nie zdołała pokonać dobrze grającej Rumunki, która wiosną była w ćwierćfinale Rolanda Garrosa. Chwilę potem z kortu powiało grozą - wydawało się, że Radwańska skręciła kostkę. Polka zacisnęła jednak zęby i broniąc dwa meczbole walczyła do końca. Zabrakło jej jednak sił i nieco chłodnej głowy, by uporać się z Cirsteą.

- To wszystko przez nerwy. Spokojnie, zagraj jej kilka płaskich piłek i skoncentruj się na serwisie. Jeśli przegrasz ten mecz, przecież nic się nie stanie. Świat się nie skończy - uspokajał Agnieszkę jej tata i trener Robert, korzystając w końcówce z tzw. coachingu. - Ale ona gra lepszy return! - odpowiedziała zrezygnowana Radwańska.

Po odpadnięciu Dinary Safiny (nr 1 na świecie) z Chinką Zheng, Agnieszka była najwyżej rozstawiona w swojej połówce. Do wczoraj w Kalifornii wiodło jej się świetnie - w 1/8 finału ograła 6:3, 6:2 Rosjankę Annę Czakwetadze (WTA 54). Na pierwszy w sezonie półfinał musi jednak poczekać.

Dobrze w Los Angeles grała też 18-letnia Urszula (WTA 71), młodsza siostra Agnieszki, która w 1/8 finału wygrała z Na Li (WTA 17) walkowerem. Chinka wycofała się z powodu kontuzji kolana przed spotkaniem. Młodszej siostrze pomogło tego dnia szczęście, ale w poprzednich rundach zagrała świetnie. Ograła m.in. półfinalistkę Rolanda Garrosa - Słowaczkę Dominikę Cibulkovą (WTA 16).

Kalifornia w jakiś tajemniczy sposób do tej pory wydobywała z sióstr Radwańskich najlepszy tenis. To jedyne miejsce, gdzie obie grały dobrze w tym samym czasie. W marcu wśród kaktusów pustynnego Indian Wells Agnieszka i Urszula też grały w ćwierćfinałach. Dla młodszej siostry był to najlepszy turniej w karierze. - Pasują im piłki, korty, pogoda też ma znaczenie, bo jest sucho i gra się szybko. Do tego dochodzi fajna atmosfera, bo na trybunach bardzo mocno wspiera nas Polonia - opowiadał dwa dni temu Radwański.

Urszula grała w nocy o półfinał ze słynną Marią Szarapową. Po Los Angles Radwańskie zagrają w Cincinnati, Toronto i być może New Haven. Wielkoszlemowy US Open rusza 31 sierpnia.

Radwańska vs Szarapowa - Polka wcale nie bez szans - czytaj tutaj ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.