Kim Clijsters wraca na kort

Była najlepsza tenisistka świata zagra w przyszłym tygodniu w Cincinnati. Czy po dwóch latach przerwy i urodzeniu dziecka Belgijka będzie potrafiła przebić się na szczyt?

- Nie myślę na razie o zwycięstwach. Po prostu stęskniłam się za tenisem, turniejami i koleżankami - mówi 26-letnia Clijsters, która przerwała karierę w 2007 r. Ostatni turniej zagrała w maju w Warszawie. Niespodziewanie ogłosiła wtedy na konferencji, że kończy z tenisem. - Chcę poświęcić się rodzinie, sport przestał być najważniejszy. Mam dość kontuzji, ciągłych podróży - mówiła. Jej odejście wywołało szok, bo wciąż była młoda, miała na koncie 14 mln dol., wygrane w US Open i 33 innych turniejach. Wydawało się, że jest zaledwie w połowie drogi.

Niedługo potem wyszła za mąż za amerykańskiego koszykarza Briana Lyncha i urodziła córeczkę Jadę. W styczniu tego roku przeżyła rodzinny dramat, gdy jej ojciec, były piłkarz reprezentacji Belgii Leo Clijsters, umarł na raka.

W marcu ogłosiła, że chce wrócić. Zagrała z Timem Henmanem, Andre Agassim i Steffi Graf pokazówkę na otwarcie dachu nad kortem centralnym w Wimbledonie, zdecydowała się też na kilka ligowych meczów w USA. Od poniedziałku znów wystąpi w turniejach WTA Tour - w Cincinnati, Toronto i US Open. Jeśli dobrze pójdzie, w 2010 r. wróci na stałe.

Od Australijki Evonne Goolagong w 1980 r. tenisowej mamie nie udało się odnieść sukcesu w Wielkim Szlemie. Po narodzinach dziecka na kort wróciło później tylko osiem kobiet. Wśród nich m.in. Lindsay Davenport, która w wieku 30 lat radziła sobie nieźle - wygrała trzy turnieje, ale nie w Szlemie. - Dziecko sprawia, że ma się mniej czasu, ale też hartuje charakter, czyni silniejszą - podkreśla Austriaczka Sybille Bammer, jedyna mama w obecnej pierwszej setce rankingu WTA, która po narodzinach dziecka zdołała awansować z trzeciej setki na 19. miejsce.

Według "Independenta" Clijsters ma dużą szansę na sukces, bo kobiecy tenis jest w słabej kondycji. Brakuje wyrazistych liderek. Clijsters ze swoją wybuchową mieszkanką siły i świetnej techniki może więc trochę namieszać.

Ula Radwańska wygrała w Los Angeles z Cibulkovą - czytaj tutaj ?

Więcej o:
Copyright © Agora SA