Zobacz zdarzenie na Zczuba.tv ?
Podczas sobotniego meczu Anderlechtu z Kortrijk Marcin Wasilewski nie tylko zdobył bramkę, lecz popisał się też dużo mniej chwalebnym zagraniem. Znany z bezkompromisowej gry polski obrońca uderzył łokciem napastnika gospodarzy, Leona Benkę. Póki co, kary za to nie dostał.
Sędzia uznał, że nic się nie stało, a Wasilewski nie popełnił wykroczenia. Według zasad belgijski związek nie może - choć w tym przypadku bardzo by chciał - ukarać piłkarza na podstawie nagrań, ponieważ arbiter nie zgłasza zastrzeżeń.
- Nic nie widziałem - powiedział też dyrektor drużyny, Herman Van Holsbeeck. - Ale obejrzę jeszcze powtórkę. Jeśli potwierdzi się, że uderzył go celowo, przedyskutujemy to. Musimy go ostrzec. Wasilewski musi być ostrożny. Z drugiej jednak strony, nie możemy go zmieniać. Wasyl ma swój styl gry i zawsze daje z siebie sto procent - dodał Van Holsbeeck.
Polaka ostrzega za to jego trener.
- Marcin jest świadomy problemu - mówi Ariel Jacobs. - Musi nauczyć się unikać takich zachowań, powstrzymywać je fizycznie i psychicznie - uważa szkoleniowiec.
Klub nie zamierza ukarać zawodnika.
Anderlecht wygrał inauguracyjny mecz nowego sezonu ligi belgijskiej 2:0.
Dudek: Czujemy się jak gwiazdy ?