Astana złożyła kolarzowi lukratywną ofertę na kolejne cztery lata, ale Hiszpan ją odrzucił.
Obecny kontrakt Contadora upływa pod koniec przyszłego roku.
- Odpowiedziałem odmownie. Przyszłość Alberto nie jest kwestią pieniędzy - powiedział agent. - Powiedziałem, że Alberto przeszedł wyczerpujący psychicznie sezon i teraz musimy zapewnić mu spokój - tłumaczył brat Contadora.
Kolarz wygrał tegoroczną edycję Tour de France, ale tajemnicą poliszynela była jego trudna współpraca z wracającym do uprawiania sportu właśnie w barwach Astany Lance'em Armstrongiem, który zajął w wyścigu trzecie miejsce.
Drużyna podzieliła się na sympatyków jednego i drugiego, lecz Hiszpan był bardziej osamotniony. Jak sam przyznał, najtrudniejsze momenty Touru przeżywał nie na szosie, lecz w hotelu w otoczeniu kolegów.
Armstrong już wcześniej zapowiedział, że opuszcza Astaną i będzie liderem drużyny RadioShack, która zostanie zbudowana głównie na amerykańskich zawodnikach.
- Nie mamy nic przeciwko Kazachom, ale musimy teraz poważnie pomyśleć o Alberto - dodaje Fran Contador. - W tej chwili sprawy są zbyt skomplikowane. Trzeba znaleźć rozwiązanie na ostatni rok kontraktu, jaki pozostał Alberto.
Do Astany wraca właśnie, po odbyciu kary za doping, były lider tej drużyny, Kazach Aleksander Winokurow. To prawdopodobnie jeden z głównych powodów odejścia Hiszpana.
Armstrong: Contador się musi uczyć ?