Michał Winiarski: Chcę grać w kadrze i osiągać z nią sukcesy

- Mam nadzieję, że mój organizm naprawdę odpocznie. Może w końcu przeprowadzę dobrą, pełną rehabilitację i to mi pozwoli grać przez kilka kolejnych lat - mówi z nadzieją Michał Winiarski, który już w piątek podda się zabiegowi artroskopii.

Reprezentacja.net: W piątek czeka Cię zabieg artroskopii w klinice w Forli. Jak będzie wyglądać rehabilitacja?

Michał Winiarski: - Najprawdopodobniej po operacji najpierw mam przed sobą trzy tygodnie, w czasie których nie będę mógł robić praktycznie nic. Będę miał rękę usztywnioną w temblaku i być może będę już wtedy chodził na jakieś zabiegi. Potem, po miesiącu, zaczyna się rehabilitacja, natomiast po dwóch miesiącach wzmacnianie i już bardziej intensywna praca. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, według prognoz lekarzy, po trzech miesiącach wrócę do grania i formy.

Czy jedną z przyczyn Twoich problemów nie jest nadmierna eksploatacja w lidze włoskiej?

- Myślę, że fakt, jaka to liga: włoska, polska czy rosyjska, nie ma wielkiego znaczenia. Każdy zawodnik zawsze myśli tylko o danej chwili i daje z siebie wszystko. Ja grając we Włoszech, kiedy miałem kontuzję, też cały miesiąc odpoczywałem. Popatrzmy na Mariusza Wlazłego, który gra w polskiej lidze. On także w tym roku dużo pauzował w środku sezonu i grał jedynie w końcówce, ale zdrowie podobnie jak mi nie pozwoliło mu kontynuować gry w kadrze. Myślę więc, że nie ma jednej reguły, a jest sprawą indywidualną, jak kto wytrzymuje obciążenia, ile miał odpoczynku, jak był eksploatowany. Pewnych rzeczy nie da się oszukać.

Może powinieneś był bardziej oszczędzać się w sezonie ligowym?

- Wszyscy bardzo chcą grać. Kiedy jest się zdrowym, chce się pomóc w każdym kolejnym spotkaniu. Gdybym był zdrowy, bardzo chciałbym grać w reprezentacji, a że nie jestem, niestety nie mogę pomóc kolegom. Ciężko przystępować do jakichkolwiek zawodów z myślą o tym, że trzeba się oszczędzać. Każdy z nas zawsze chce wygrywać. A o tym, co będzie w przyszłości, nikt nie myśli, dopóki nie dotknie go jakaś kontuzja.

Czy Twoja sytuacja nie jest po części ceną za grę w znakomitym klubie, który walczy jednocześnie o trzy trofea?

- Na pewno. Ostatnimi czasy w siatkówce jest mnóstwo grania na wysokim poziomie, ale ciągle ciężko powiedzieć, od czego to zależy. Są tacy, którzy wytrzymują ten reżim, mając mniejsze przerwy. Ze mną pewnie byłoby podobnie, gdybym nie miał problemów z barkiem po tej kilkutygodniowej przerwie po sezonie ligowym. Ona wystarczyłaby mi w zupełności, żeby w pełni sił wrócić do reprezentacji, niestety odezwała się kontuzja. Trzeba pamiętać jednak o tym, że przez ostatnie cztery lata byliśmy z Mariuszem mocno eksploatowani i teraz to wychodzi. Każdy zatrzymywał się na chwilę, a my jeździliśmy na wszystkie mecze, czy to była Japonia czy Chiny. Nikt za Raula Lozano nie myślał o żadnej przerwie, my byliśmy młodzi. Może gdybyśmy tak jak większość zagranicznych zawodników byli inaczej prowadzeni, teraz byłoby inaczej. Teraz to się zmieniło. Kiedy Daniel Castellani objął kadrę, po raz pierwszy dał tym bardziej obciążonym zawodnikom miesiąc czy półtora przerwy. Szkoda, że nie zostało to wcześniej wprowadzone, może nie byłoby wówczas takich sytuacji. Jednak teraz możemy już tylko "gdybać".

Cały wywiad z Winiarskim - na Reprezentacja.net ?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.