Contador wygrał "Wielką Pętlę" po raz drugi w karierze. Drugie miejsce zajął Andy Schleck. Trzeci był siedmiokrotny triumfator Touru, Lance Armstrong.
Contador, który poprzednio wygrał w 2007 r. wyznał, że najcięższą bitwę stoczył z własną ekipą.
- To był dla mnie wyjątkowo trudny Tour, ale delektuje się tym. Właśnie dzięki temu smakuje wyjątkowo - powiedział po ceremonii.
Niesnaski pomiędzy nim a Amerykaninem były tajemnicą poliszynela. Walka o dominację podzieliła ekipę.
Zapytany przez francuską telewizję, który etap tegorocznego wyścigu był najtrudniejszy, Contador odpowiedział:
- W hotelu - mając na myśli czas spędzony z ekipą.
Armstrong i Contador wypili wspólnie lampkę szampana na trasie do Paryża. Nie świętowali jednak, lecz robili dobrą minę do złej gry. Wzięli kilka pokazowych łyków i wyrzucili jeszcze prawie pełne kieliszki.
Przyszłość Armstronga jest jasna: Będzie liderem ekipy RadioShack. I nie może doczekać się przyszłorocznego rewanżu.
Plany Contadora są nieznane. Astana najpewniej powita swą upadłą gwiazdę, Aleksandra Winokurowa, powracającą po zawieszeniu za doping. Nie wiadomo czy Hiszpan będzie chciał z Kazachem jeździć, ani czy w zespole w ogóle będzie miejsce dla nich dwóch.
Pewne jest bowiem, że Armstrong i Contador w jednej drużynie się nie sprawdzili.
- Jesteśmy totalnie niekompatybilni - wyznał Contador. - Armstrong pójdzie teraz w swoją stronę, a ja w swoją.
Contador wysłuchał na podium hymnu Danii >>