Contador wydaje się nie do pokonania, bo najbliższy rywal Andy Schleck ma do Hiszpana aż 4,11 min straty. Nawet jednak on liczy się z "Gigantem Prowansji". - Nie mogę sobie pozwolić na żaden błąd - powiedział kolarz, który trzykrotnie pokazał góralską klasę w tegorocznym wielkim wyścigu, ale nie lekceważy góry, która ma na sumieniu śmiertelną ofiarę Tour de France. Brytyjczyk Tom Simpson zmarł z wysiłku w 1967 roku, o czym informuje pamiątkowa tablica, którą minie w sobotę peleton.
Za Schleckiem jest walczący o miejsce na podium Armstrong, ale 37-letni weteran jest wymęczony ponad 3000 km ścigania. - Ventoux ustawi kolejność na podium - mówi Amerykanin. - Andy Schleck jest zbyt dobrym góralem. Muszę po prostu utrzymać się z nim i nie dać mu uciec.
Andy Schleck też uważa, że wyścig się nie skończył, i że jego starszy brat Frank będzie walczył do końca o wejście na podium. Na razie jest szósty. - Dla nich im ciężej, tym lepiej. Zaczną wiec rwać stawkę wcześniej, co zapowiada męczarnię dla wszystkich. Ale tylko w ten sposób zrzucą Armstronga z podium i nie wpuszczą na nie Brada Wigginsa - mówi Sylwester Szmyd, który wygrał etap na Ventoux podczas tegorocznego wyścigu Dauphiné Libéré i omal nie zasłabł kilkaset metrów przed metą. - Ci, którzy chcą zamieszać w klasyfikacji, muszą zaatakować w lesie, gdzie jest najbardziej stromo i szansa, że ich nikt nie skontruje. W każdym razie tak właśnie ja kombinowałem, gdy wygrałem na Ventoux - mówi Szmyd.
Na ostatnich 20 kilometrach etapu może się wszystko zdarzyć, bo podjazd bez chwili wytchnienia z 296 m n.p.m. na 1912 m n.p.m., często o nachyleniu 12 proc., w upale, być może pod wiatr, budzi wśród słabych kolarzy zniechęcenie i myśl: "Jakoś to będzie, najwyżej przyjadę 20 minut za zwycięzcą". Wśród średnich kolarzy budzi grozę, a wśród najlepszych co najmniej niepokój o to, czy wytrzymają konfrontacje z górą i rywalami.
- Powodem reputacji Ventoux jest brak najkrótszego choćby odcinka na odpoczynek. Non stop pod górę przez 22 km - mówi Jonathan Vaughters, szef grupy Garmin i rekordzista wjazdu na górę od 1989 do 2004 roku. - Jak przeliczysz się z siłami i chcesz odpocząć, musisz stanąć.
- Nie ma serpentyn, po drodze najwyżej trzy zakręty, ale wykańczają cię długie proste. Jedziesz i cały czas masz przed sobą ten sam widok. Na takich odcinkach człowiek się dusi, nie może złapać oddechu. Mordęga - opowiada Czesław Lang. Pierwszy polski zawodowiec, dziś dyrektor Tour de Pologne Vaughters miał 19 lat, gdy na tej prowansalskiej górze wygrał wyścig, w którym amatorzy ścigali się z zawodowcami. - Startowały narodowe reprezentacje Polski, Rosji, Niemiec, byli Francuzi i Włosi, kolarze, którzy mieli za sobą jazdę w Tour de France i Giro. Urwałem się im i wjechałem na Ventoux pierwszy. Wszyscy oniemieli. W moim pokoju po tym wyścigu nie mogłem opędzić się od menedżerów. Kto wygrywa na tej górze, jest wielki - mówi Lang.
Jakie ma typy na sobotę? - Jak ktoś ma jeszcze siłę w nodze, na Ventoux może nadrobić nawet kilka minut. Contador pokazał, że jest wielki w górach. Jestem strasznie ciekawy postawy Armstronga. Rozczarował mnie na czasówce, ale na środowym etapie zasuwał w końcówce za Schleckami aż miło. Nie przekreślałbym go. Schleckowie pewnie zaatakują. Taki atak może zapowiadać już wcześniejsza akcja kogoś z ich grupy, na przykład Cancellary, żeby rozerwać czołówkę, potem pójdą inni. Tylko że wielu rzeczy nie da się przewidzieć na Ventoux. Na tej górze każdy może mieć kryzys, nawet Contador - mówi dyrektor Tour de Pologne.
Można być jednego pewnym - choć Tour de France kończy się w niedzielę w Paryżu, o tym, kto stanie na podium na Polach Elizejskich, rozstrzygnie Mont Ventoux - główne danie tegorocznego wyścigu.
W niedzielę walka toczyć się będzie tylko o zieloną koszulkę dla najlepszego sprintera. Na razie nosi ją Norweg Thor Hushovd. Ma 25 punktów przewagi nad fenomenalnym Markiem Cavendishem. Brytyjczyk odniósł w piątek swoje piąte zwycięstwo etapowe w wyścigu. Cztery sekundy nad rywalami zyskał Lance Armstrong, który niespodziewanie przyjechał w czołowej 12-osobowej grupie. Przy tak minimalnych różnicach między ścisłą czołówką mogą okazać się w generalnym rozrachunku bezcenne.
Transmisja w Eurosporcie od 13.30. W Bedoin u podnóża Mt Ventoux kolarze spodziewani są około 15.
Tyle wynosi rekord wjazdu z Bedoin należy do Ibana Mayo. Pobił go w czasówce wyścigu Dauphine Libere w 2004 roku.
Wart wspomnienia jest też Charly Gaul, zwycięzca etapu na Mt Ventoux w Tour de France 1958. Jego czas to 1 godz. 2 min 9 s. Ale 51 lat temu droga była bardziej stroma, na pierwszych kilometrach brukowana, a rowery cięższe. Rekord Gaula trwał aż do 1989 roku, kiedy w Dauphine Libere pobił go Jonathan Vaughters - 56 min 50 s.
Wyniki 19. etapu, Bourgoin-Jallieu - Aubenas, 178 km: 1. M. Cavendish (Wielka Brytania/Team Columbia) 3:50.35; 2. T. Hushovd (Norwegia/Cervelo); 3. G. Ciolek (Niemcy/Milram) ten sam czas.
Klasyfikacja generalna przed 20. etapem z Montelimar do Mt Ventoux (167 km):
1. Alberto Contador (Hiszpania/Astana) 77:06.18
2. Andy Schleck (Luksemburg/Saxo-Bank) 4.11
3. Lance Armstrong (USA/Astana) 5.21
4. Bradley Wiggins (Wielka Brytania/Garmin) 5.36
5. Andreas Kloeden (Niemcy/Astana) 5.38
6. Frank Schleck (Luksemburg/Saxo-Bank) 5.59
7. Vicenzo Nibali (Włochy/Liquigas) 7.15
8. Christian Vande Velde (USA/Garmin) 10.08
9. Christophe Le Mevel (Francja/Francaise des Jeux) 12.37
10. Mikael Astarloza (Hiszpania/Euskaltel) 12.38