"W imię brata" skwitowała to, co działo się w środę na trasie, oficjalna strona wyścigu. Frank Schleck, 29-letni kolarz grupy Saxo Bank, wygrał w środę uważany za jeden z najtrudniejszych etapów Tour de France w tym roku. Solidnie na to zapracował. Doprowadził do mety swojego młodszego brata Andy'ego ponad dwie minuty przed dotychczasowym wiceliderem Lance'em Armstrongiem. Wywalczył dla niego drugie miejsce w klasyfikacji generalnej, a przy okazji trzecie dla siebie.
Bez Franka Andy nic by nie zdziałał. Bez jego wsparcia nie miałby pewnie tyle odwagi, podejmując decyzję o ataku na przedostatniej premii górskiej tego dnia - Col de Romme, 35 km przed metą. Akcja przeprowadzona w pojedynkę nie miałaby żadnych szans powodzenia. Trudno byłoby stawić czoła kolarzom z Astany czy wyprzedzającym do wczoraj Luksemburczyków Brytyjczyka Bradleya Wigginsa.
Za dwójką braci ruszyli lider Contador i Niemiec Andreas Klöden. Nie udało im się ich zgubić, ale zostawili w tyle Armstronga i resztę rywali. Narzucili takie tempo, że już na Col de Romme zyskali minutę przewagi nad siedmiokrotnym zwycięzcą Tour de France, jadącym z Wigginsem i Vicenzo Nibalim.
Na kolejnej górze - Col de Colombieres, ostatniej na etapie - Frank chował się czasami z tyłu, żeby nabrać oddechu, czasami Andy, łapiąc go za siedzenie, popychał do przodu, aby po chwilach kryzysu dojść do siebie. Luksemburczycy oparli się nawet atakowi Contadora. Zgubili przy tym wycieńczonego Klödena. Na 15-kilometrowym zjeździe do mety w Le Grand-Bornard utrzymali ponaddwuminutową przewagę nad Armstrongiem i zyskali tyle nad Niemcem, którego Amerykanin dogonił.
Po najpiękniejszym jak dotąd etapie wielkiego wyścigu z jeszcze większą pewnością można typować zwycięzcę - Contadora. Hiszpan ponownie pokazał, że jest najmocniejszy. Gdyby nie zasady kolarskiego fair play (Frank Schleck najwięcej pracował w ucieczce), to pewnie on wygrałby etap. Contador świetnie jeździ na czas. W tym roku wygrał pięć czasówek, a dziś 41-kilometrowa samotna próba w Annecy. Bracia Schleckowie będą bronić swoich pozycji na podium. Na czas jeżdżą słabiej niż inni kolarze z czołowej dziesiątki. W Monako na pierwszym etapie, na 15-kilometrowej trasie Andy stracił aż 42 sekundy do Contadora, który był drugi, i 20 sekund do Armstronga. Frank był o 20 sekund gorszy od brata.
Po niedzielnym etapie, w którym był dziewiąty, Armstrong chyba już się pogodził z porażką. Potwierdził, że wystartuje w przyszłym roku. Pewne jest jedno, że Armstrong i obecny dyrektor grupy Astana Johan Bruyneel opuszczą dotychczasowy zespół. Obaj są przyjaciółmi od wielu lat i to właśnie pod skrzydłami belgijskiego dyrektora amerykański kolarz odniósł siedem zwycięstw w Tour de France w latach 1999-2005. W czwartek ma być ujawniona nazwa nowej grupy Amerykanina. Hiszpańskie "El Pais" pisze, że będzie ona sponsorowana przez producenta sprzętu sportowego Nike.
Wyniki 17. etapu:
Klasyfikacja generalna po 17. etapie:
Zapis relacji na żywo z 17. etapu - czytaj tutaj ?