Czy reprezentacja Polski na żużlu jest najlepsza na świecie?

Najważniejsze, żeby mieć co najmniej pięciu zawodników o w miarę równym poziomie. W Polsce jest około dziesięciu takich żużlowców - mówi po wygraniu Drużynowego Pucharu Świata trener Polaków Marek Cieślak.

Wojciech Borakiewicz: Polacy zdobyli po raz trzeci drużynowy Puchar Świata. Takim wyczynem nie może się pochwalić żadna inna reprezentacja. Nasz żużel jest najlepszy na świecie?

Marek Cieślak: Mimo trzech złotych i dwóch srebrnych medali nie ośmielę się powiedzieć, że polski speedway jest najlepszy. Indywidualnie nie mamy takich sukcesów. Nawet Tomek Gollob tytułu mistrza świata nie zdobył, choć wielokrotnie był blisko.

Ale formuła Pucharu Świata nam odpowiada.

- Najważniejsze, żeby mieć co najmniej pięciu zawodników o w miarę równym poziomie, aby nie mieć dziur w drużynie. W Polsce jest około dziesięciu takich żużlowców.

Czy pana rola w drużynie sprowadza się tylko do mobilizowania zawodników? Czy trener reprezentacji może jeszcze czegoś nauczyć Golloba, Jarosława Hampela czy Piotra Protasiewicza, którzy jeżdżą na żużlu kilkanaście lat?

- Jeśli za mną nie będzie stać wiedza o żużlu, jeśli członkowie mojej ekipy nie będą mi ufać, to moja gadanina o mobilizacji typu "chłopacy, jeszcze to wygramy" na nic się zda. Nikt by mnie nie słuchał, gdybym nie wiedział paru rzeczy więcej o tajnikach toru, o taktyce jazdy.

Proszę więc zdradzić sekret udanego pościgu za Australijczykami?

- Żaden sekret. Przekonałem chłopaków, że na początku "jechaliśmy" pod górę, bo tor nie był nasz. W końcówce mieliśmy szczęście, że spadł deszcz i zawody przerwano. Zostało sześć biegów do końca, do których cztery razy startowaliśmy z pierwszego toru. To była nasza szansa, ale warunek był jeden - z tego pierwszego toru nie możemy przegrać. Krzysiek Kasprzak pojechał po przerwie i ulewie jako pierwszy. Zwyciężył w pięknym stylu i reszta zawodników zobaczyła, że można wygrywać, że nasz plan pod tytułem "Pierwsze pole" się spełnia. No i Australijczycy sami się trochę oszukali.

Jak to?

- Krzysiek specjalnie dał się wyprzedzić w 22. wyścigu Jasonowi Crumpowi, żebyśmy mieli sześć punktów straty do Australijczyków i wprowadzili jokera [punkty zawodnika startującego jako joker liczą się podwójnie]. Mogłem już wcześniej wprowadzić jokera, ale wyczekałem do ostatniej chwili. Chodziło o to, żeby najlepszy w naszej drużynie Jarek Hampel pojechał jako joker za kogoś słabszego w finale.

Czy trzeci już triumf w drużynowym Pucharze Świata pomoże polskiemu speedwayowi?

- Nie jest z nim tak źle. Mamy najlepszą drużynę na świecie, juniorzy też wygrywają regularnie i naszemu Tomkowi Gollobowi nieźle idzie w Grand Prix. Walczy o swój szósty medal.

Garną się też do polskich paszportów zawodnicy zagraniczni. W biało-czerwonych barwach jeździł Norweg Rune Holta. Polskie obywatelstwo ma największy talent światowego żużla Emil Sajfutdinow. Będzie go pan namawiał, żeby zamienił rosyjską drużynę na biało-czerwony team Marka Cieślaka?

- Aby żużel na świecie się rozwijał i stawał się bardziej popularny, to Sajfutdinow jest potrzebny w Rosji. U nas zawodników jest dużo. Niech Emil robi dobrą robotę dla speedwaya w swoim kraju.

Żużlowe zwroty, czyli jak Polacy mistrzami świata zostali  ?