Jerzy Matlak: - Było to widać od razu na boisku, bo zamieszanie było tylko w trzecim secie, chociaż w pierwszym również do połowy partii przeżywaliśmy ciężkie chwile. Nasz zespół też wyglądał wczoraj zupełnie inaczej - nie trzeba było się o nie martwić, bo widać było, że grają przytomnie, wiedziały, co mają robić, nie było szarpaniny jak w pierwszym spotkaniu, gdzie popełniliśmy mnóstwo błędów wynikających ze złej komunikacji na parkiecie. Dzięki temu również ja spokojnie przyglądałem się wczorajszemu spotkaniu, dziewczyny grały dobrze, więc nie musiałem ingerować.
- Teraz są przed nami dwa miesiące na pracę nad świeżością i dążeniem do tego, byśmy robili coś więcej niż do tej pory. Dotąd trwała po prostu walka o to, by ten zespół w ogóle utworzyć, by on zaistniał. Nie spałem już po nocach, bo ciągle były wiadomości o kolejnych kontuzjach, niedyspozycjach, osobach, które wypadają ze składu. Wiele pracy zostało włożone w to, żeby ten zespół tutaj po prostu fizycznie był. Teraz można dywagować o tym, jak one mają grać: w lewo, w prawo, do tyłu czy do przodu, ale my walczyliśmy po prostu o to, żeby uzbierać skład. To było moje główne zajęcie, a nie obmyślanie jakichś myśli szkoleniowych. Daliśmy radę i bez względu na to, jak grają, jest to dla nich ogromny sukces. Trzeba jednak zaznaczyć - 80% pracy poszło na to, żeby zastąpić "wielkie nieobecne". Sam myślałem, że zagramy tutaj innym składem, szerszym, mocniejszym, ale zagraliśmy tym, co aktualnie mamy i chwała im za to, że dały sobie radę
- Powiem szczerze, że Katarzyny Skorupy nawet nie widziałem, nie zaszczyciła mnie rozmową. Z Anią Podolec umówiliśmy się, że choć w tym roku grać nie będzie, to dołączy do nas w Kielcach. Będzie to kolejna "zawodniczka po przejściach". Natomiast coraz bliżej składu są Lena Dziękiewicz i Natalia Bamber. Z Natalią pracujemy wspólnie już prawie miesiąc, z Leną krócej, ale ta zawodniczka też jest już widoczna na treningach, zagra w WGP. Większy problem jest w tym kontekście z Natalią Bamber, bo na liście zgłoszeniowej zabrakło jej nazwiska. Wszyscy myśleliśmy, że w WGP zagra Kasia Skowrońska. Teraz FIVB nie bardzo chce się zgodzić na zmiany w wysłanym składzie. Szkoda, że w tym całym zamieszaniu ze składem popełniliśmy taki błąd, ale nie załamujemy rąk, trenujemy dalej. Najważniejsze, że wczorajszy mecz skończył się szczęśliwie, a wniosków na przyszłość jest całe mnóstwo. Póki co mam nadzieję, że w najbliższej przyszłości unikniemy dalszych zawirowań i zyskamy trochę spokoju, który pozwoli nam normalnie pracować. Przyznam szczerze, że obejmując stanowisko trenera kadry nie liczyłem na to, co mnie dotąd spotkało - miałem pracować jako szkoleniowiec a nie łowca głów (uśmiech).
Więcej w serwisie Reprezentacja.net ?