Baranowski uważa, że to dobry pomysł, ponieważ pojedynek będzie widowiskiem. - Adamek z jednej strony jest gotowy na młóckę (Briggs!), z drugiej może zniszczyć rywala techniką i sprytem (Bell), a Cunningham nigdy się nie poddaje, walczy do końca czytamy na blogu "Z barana go" . Poza tym będzie to walka z naprawdę klasowym rywalem - Cunningham to numer 2 wagi juniorciężkiej. Poza tym wygrana zamknie usta krytykom, którzy twierdzą, że pierwszą walkę Polak wygrał niesłusznie. A walkę może pokazać nawet HBO lub Showtime.
Wad takiego pomysłu można jednak znaleźć równie wiele, co pozytywów. - Niby wiemy o tym chłopaku wszystko, ale to poza Tomkiem najlepszy pięściarz w kategorii juniorciężkiej. Tylko co z tego? - mówi sam trener Adamka, Andrzej Gmitruk.
Poza tym Cunningham ma nowego trenera, Nazima Richardsona, który wcześniej pracował m.in. z... Hopkinsem, a ten facet na pewno znajdzie słaby punkt Adamka - zauważa Baranowski, choć wciąż jest zdania, że obecny mistrz tę walkę by wygrał. Jest jednak ryzyko: Cunningham przegrał pierwszą walkę z Włodarczykiem, wyciągnął z tego wnioski i w rewanżu nie dał mu szans - wylicza Baranowski. Dodatkowo, mimo wszystko, poza Polską ta walka nie będzie hitem. Może nim raczej zostać dopiero po fakcie. A przecież nie po to Adamek leciał za ocean.
Dobrze czy źle? Nie wiadomo - podsumowuje blog "Z barana go". - W Stanach wiele osób słyszało o ich pierwszej walce, kilku dziennikarzy uznało ją nawet za pojedynek roku.
- Show mamy gwarantowany - uważa Gmitruk. - Cel mamy prosty, jedno lądowanie Cunninghama, ale takie, po którym go będą zdrapywać - dodaje. Więcej na blogu Macieja Baranowskiego ?