Rugbiści w agonii

Warszawa, najbardziej utytułowane polskie miasto w rugby, może zostać bez ekstraklasy. - Pogłoski o naszej śmierci są przedwczesne, to życzenie naszych konkurentów, ale my nie padniemy - o trudnej sytuacji warszawskich rugbistów opowiada Mariusz Liedel, czołowy zawodnik i kierownik drużyny

Po zdobyciu w 2008 roku mistrzostwa Polski rugbiści z Bielan nie wzmocnili się, stracili najlepszego zawodnika Gruzina Meraba Gabunię i skończyli sezon w środku tabeli. Mimo sukcesu nikt z władz miasta ani uczelni, którą klub reprezentuje, nie pomógł drużynie. W nowym sezonie może być jeszcze gorzej. Kilka lat temu upadła w stolicy Skra, teraz podobny los może spotkać AZS. Czy ktoś uratuje rugby w Warszawie?

Przemysław Iwańczyk: Czy AZS AWF Warszawa wystartuje w nowym sezonie?

Mariusz Liedel: Nic nie wskazuje na to, byśmy mieli nie wystartować. Nie ma nawet powodu, dla którego liga grałaby bez AZS.

Skąd więc internetowe informacje, że mistrz Polski sprzed roku rozleciał się, a Warszawa zostanie bez ekstraklasy?

- Powodów tych plotek jest kilka, najbardziej prawdopodobnym jest chęć naszych konkurentów, by wzmocnić się naszym kosztem. Powiedzmy sobie szczerze, w niedalekim Sochaczewie nastąpiło pospolite ruszenie, m.in. wraca z Wybrzeża Maciej Brażuk, czołowy gracz ligi. On też ma zostać menedżerem Orkana i zamierza wzmocnić zespół, a stamtąd przecież najbliżej do Warszawy.

Skoro nie ma dyskusji, że AZS wystartuje, proszę powiedzieć, czy znów będzie to wegetacja, czy tak jak przed rokiem walka o mistrzostwo Polski.

- To się okaże, bo wciąż jesteśmy w trakcie rozmów z gminą Bemowo. Jej przedstawiciele zaproponowali nam jeszcze w poprzednim sezonie przenosiny na nowoczesne obiekty przy ul. Obrońców Tobruku. To miał być także bodziec dla drużyny, powiew nowości. Przyznam szczerze, że przy tej okazji mieliśmy nadzieję także na wsparcie finansowe, na które wciąż liczymy ze strony uczelni, którą reprezentujemy.

Sprawa z Bemowem nie jest do końca wyjaśniona, nie wiemy, na czym stoimy, choć dostałem niedawno sygnały, że zostaniemy przez nich przyjęci. Wierzę, że wszystko pomyślnie się zakończy.

Przecież o pomocy ze strony gminy Bemowo mówiliście już kilka miesięcy temu. Co się stało, może to wy nie zrobiliście nic w tym kierunku, by wynieść się z AWF?

- Przyznam szczerze, że my już nic nie możemy zrobić. Po rozmowach z burmistrzem dyrektor naszego klubu napisał list intencyjny z prośbą o współpracę, ale odpowiedź dotąd nie przyszła. Nie mówmy więc jeszcze, że pomysł upadł, bo tak nie jest. Wciąż czekamy z wielką nadzieją.

Gdybyście jednak mieli zostać na AWF, znów będą przepychanki o boisko, które uczelnia niechętnie wam użycza, o innych sprawach nie wspominając.

- Może być nawet jeszcze gorzej niż w zeszłym sezonie, bo ma nastąpić rozbrat między AWF i AZS. Może skończyć się tym, że każą nam płacić za korzystanie z obiektów. Na razie to tylko plotki, a ja wciąż liczę na potwierdzenie słów dyrektora klubu, który zapewniał, że szuka sponsora dla sekcji, naszej również. Dość długo to trwa, bo nowy dyrektor sprawuje swoją funkcję od początku roku, ale może rzeczywiście potrzebuje tyle czasu, by sfinalizować wszystkie umowy.

Przed rokiem byliście mistrzem Polski. Mam wrażenie, że zupełnie tego nie wykorzystaliście marketingowo. W Budowlanych Łódź, do który znów trafił tytuł, na fecie były władze miasta, sponsorzy, którzy obiecali dodatkową pomoc. W Warszawie była cisza.

- Zgadzam się, tylko mam pytanie: kto powinien sprzedać nasz sukces marketingowo? My, zawodnicy, czy władze klubu? Przecież jesteśmy w AZS. Trener czy kierownik drużyny zajmują się bieżącymi sprawami sekcji, ale to klub promuje sukcesy swoich ludzi. Pewnie druga strona, czyli działacze, ma swoją teorię na ten temat, ale ja uważam, że nasze złoto nie zostało wykorzystane. Władze Warszawy zupełnie się tym nie zainteresowały, a ich obietnice, choćby spotkania, pozostały obietnicami. To świadczy o tym, jak stolica dba o sport i jak się przez niego promuje.

My, zawodnicy, mamy czyste sumienie. Zrobiliśmy swoją robotę mimo skromnych środków - wywalczyliśmy złoto dla Warszawy.

W jakim składzie zagra AZS? Macie szanse na wzmocnienia?

- Mamy nadzieję na pomoc młodych zawodników Pogoni Siedlce, która spadła do drugiej ligi. Jej zawodnicy szukają klubu, chcemy też utrzymać wypożyczonych wcześniej graczy z Budowlanych Lublin czy Skry Warszawa. Wszystko jednak zależy od tego, czy nam ktoś pomoże finansowo, np. gmina Bemowo. Jeśli dostaniemy wsparcie, w każdej chwili możemy sprowadzić mocnych zawodników, nawet z Gruzji.

Ale czy to na pewno dobra droga. Budowlani Łódź wywalczyli tytuł z drużyną wychowanków.

- Chwała i gratulacje dla Łodzi, ale tamtejsi zawodnicy może i zaczynali kariery w Budowlanych, jednak teraz reprezentują często zagraniczne kluby i wracają, by pomóc swoim w kluczowych meczach. My, jeśli chcemy marzyć o ponownym sukcesie, potrzebujemy solidnych wzmocnień.

Jesteście w stanie wywalczyć medal?

- Muszę się powtórzyć: jeśli ktoś nam pomoże, obiecamy walkę o miejsce na podium. Z budżetem, który mamy, a właściwie nie mamy, bo dopiero go składamy, nie porwiemy się z motyką na słońce. Jeśli nic się nie zmieni, niewykluczone, że przyjdzie nam nawet bronić się przed spadkiem. Takie już życie sportowców w Warszawie. Nawet tych, którzy całkiem niedawno byli najlepsi w Polsce.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.