Paweł Kołodziej: "Inteligencja w ringu nie przeszkadza"

Przy wzroście 195 cm Paweł Kołodziej jest jednym z najwyższych polskich zawodowych pięściarzy. Jest również jednym z niewielu, którzy mogą pochwalić się dyplomem wyższej uczelni.

- Żeby być mistrzem trzeba być inteligentnym, posiadać mądrość ringową - przekonuje były młodzieżowy mistrz świata wagi junior ciężkiej, który podczas sobotniej gali "Wojak Boxing Night" w Rudzie Śląskiej zmierzy się z Czechem Romanem Kracikiem w pojedynku o pas mistrzowski federacji IBC.

Paweł, masz znakomite warunki fizyczne, mógłbyś grać w koszykówkę, siatkówkę. Jak to się stało, że trafiłeś na ring?

- Moja przygoda ze sportami walki zaczęła się od kickboxingu w moim rodzinnym mieście Krynicy Zdroju. Później przeniosłem się na studia do Poznania i tam również trenowałem kickboxing. Jako kickbokser cztery razy z rzędu byłem mistrzem Polski w full kontakcie i czterokrotnie sięgałem również po Puchar Polski. Potem kilka razy wyjeżdżałem na sparingi do grupy Universum. Spodobałem się im i chcieli podpisać ze mną kontrakt. Jednak w tym samym czasie rozmawiałem już z panem Andrzejem Wasilewskim o boksowaniu w Polsce. I w takich okolicznościach ostatecznie trafiłem do grupy KnockOut.

Nie jest tajemnicą, że nie tak łatwo jest przestawić się kickbokserowi na boks. Jaki element techniczny sprawiał ci najwięcej problemów, gdy zacząłeś boksować?

- Miałem kłopoty z prawą nogą, która zostawała mi jednak trochę z tyłu. Gdy, zadając ciosy, miałem prawą nogę za daleko, prawa ręka nie dochodziła. Jednak gdy dużo się nad tym pracuje, da się tę manierę wyeliminować. Generalnie ciężko jest w ogóle porównywać sposób walki w kickboxingu i boksie, bo to są jednak zupełnie inne sporty.

Jako kickbokser dużo kopałeś, czy raczej twoja domeną były ciosy zadawane ręką?

- Mało kopałem, raczej głównie boksowałem.

Stoczyłeś już 22 zawodowe walki. Z której jesteś najbardziej zadowolony?

- Najmilej wspominam walkę z Adrianem Rajkaiem z lipca 2006 roku, w której wywalczyłem młodzieżowe mistrzostwo świata.

Masz wyższe wykształcenie- wśród pięściarzy to raczej rzadkość. Jaki kierunek ukończyłeś?

- Jestem absolwentem politologii z resocjalizacją na UW- studiowałem tu dwa lata, wcześniej ukończyłem studia licencjackie na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu.

Często można spotkać się z opinią, że nadmiar inteligencji przeszkadza trochę w ringu

- Nie do końca się z tym zgadzam. Żeby być mistrzem trzeba być inteligentnym, posiadać jakąś tam mądrość ringową.

Nie chodzi mi tu jednak o inteligencję ringową, a raczej o takie sytuacje, gdzie trzeba działać bardziej instynktownie, w sposób mniej wyrachowany, nie zastanawiać się, tylko po prostu bić się. Pasują mi tu trochę przykłady Andrzeja Gołoty czy Przemysława Salety.

- Domyślam się, o czym mówisz- o sytuacji, gdy w ringu za dużo się kombinuje, to jest takie myślenie "innotorowe" Ja na przykład faktycznie czasem łapię się na tym, że gdy w ringu za dużo kombinuję, za dużo zaczynam myśleć, to popełniam jakieś błędy. Ale ogólnie moim zdaniem inteligencja w boksie raczej pomaga niż przeszkadza.

Twoja mocna strona w rzemiośle pięściarskim to

- Myślę, że lewa ręka jest takim moim atutem. Ostatnio z trenerem wróciliśmy do tego elementu, staram się mocno i dynamicznie bić lewym prostym i to mi układa całą walkę. Wiem, że gdy dobrze biję lewym, potrafię naprawdę świetnie zaboksować, a gdy o lewym prostym zapominam i czekam tylko na silny cios prawą ręką, walka mi się "rozmywa".

Widziałem w twoim wykonaniu kilka naprawdę dobrych sparingów, w których potrafiłeś zdominować swojego partnera. Czasem chyba brakuje takiego zdecydowania, takiej agresji, w twoich oficjalnych walkach

- Sparing a walka to dwie zupełnie różne rzeczy, to są różne rodzaje emocji, dochodzi presja widowni. Staram się jednak podczas walki koncentrować tylko na tym, co dzieje się między linami, a nie na wypełnionej po brzegi sali.

Jak oceniasz siłę swojego uderzenia? Pamiętam, że podczas imprezy z okazji podpisania umowy sponsorskiej z firmą Bullit razem z kolegami z KnockOutu próbowaliście się na gruszce mierzącej siłę ciosu. Oczywiście teoretycznie gruszka służy do ćwiczenia ciosów prostych, które są akurat twoją mocną stroną, a takie pomiary nie są do końca miarodajne, jednak faktem jest, że lepsze wyniki od ciebie osiągał wówczas tylko Krzysztof Włodarczyk

- Szczerze powiedziawszy, to biłem wtedy zdaje się lewym sierpem, czyli ciosem, którego rzadziej używam. Rzeczywiście czasem udaje mi się zrobić bardzo wysoki wynik na tego typu urządzeniach, ale nie jest to prostym wyznacznikiem siły. Myślę jednak, że mam czym uderzyć.

Twoja najcięższa walka lub sparing w karierze?

- Najcięższa walka, jaką pamiętam to 8 rund sparingowych z Alexandrem Frenklem. Dałem mu się niestety trafić dwa razy w pierwszej rundzie na brodę i muszę przyznać, że na moment całkowicie straciłem ochotę do boksowania. Frenkel ma dobre oko i potrafi bardzo celnie uderzyć. To było najdłuższe osiem rund w moim życiu, bardzo ciężki sparing.

Niedawno byłeś bliski walki z mistrzem świata Enzo Maccarinellim. Ostatecznie z Walijczykiem zmierzył się Ola Afolabi i znokautował go

- Bardzo żałuję, ze nie udało się doprowadzić wówczas do pojedynku z Maccarinellim- chciałem bardzo tej walki, zabiegał o nią mocno również mój promotor. Generalnie myślę, że Maccarinelli wciąż się jeszcze nie odbudował po porażce z Haye i ta walka z Lebiediewem może okazać się przedwczesna. Według mnie Walijczyk potrzebuje jeszcze około roku, by się w pełni odbudować. Nie będę zdziwiony, jeśli znów przegra przed czasem.

Co wiesz o swoim najbliższym rywalu Romanie Kraciku?

- Kracik to solidny zawodnik, dostałem jego walkę od Łukasza Rusiewicza, który z nim boksował, a teraz ze mną sparuje. Podobno Czech jest bardzo silny fizycznie, co prawda ma tylko 181 cm wzrostu, ale jest mocno zbudowany.

Jesteś notowany w światowych rankingach. Zastanawiałeś się nad swoją przyszłością, celami kariery?

- Teraz koncentruję się na sobotniej walce, a potem czekamy na jakąś szansę- w końcu może trafić się taka okazja jak z Maccarinellim.

Patrząc na ciebie, trudno uwierzyć, że ważysz tylko 91 kilo. Zastanawiałeś się kiedyś nad zmianą kategorii wagowej na ciężką?

- Teraz ważę 92 kg. Ta walka jest pierwszą, przed którą musiałem już trochę zbijać, stosować dietę. Schodziłem z 96 kg. Co do wagi ciężkiej, to zobaczymy, jak to się wszystko ułoży, póki co chcę poboksować w kategorii junior ciężkiej.

Więcej o boksie - czytaj w portalu bokser.org ?