Ecclestone grozi buntującym się zespołom ?
Legendarny włoski team wraz z siedmioma innymi ekipami ze Stowarzyszenia Zespołów Formuły 1 (FOTA) wysłało jedynie zgłoszenia warunkowe, a publikacja listy startowej odbędzie się już w piątek. Tylko Williams i Force India złożyły pełne aplikacje.
Na miejsce Ferrari i pozostałych czeka co najmniej 10 potencjalnych nowych teamów. Rozłam, który może doprowadzić do stworzenia nowej wyścigowej serii, jest coraz bliżej.
W środę w Londynie spotkały się zespoły stowarzyszone w FOTA. Po debacie szef Ferrari, Stefano Domenicali, dalej twierdził, że Międzynarodowa Federacja Samochodowa (FIA) nie powinna twardo forsować swoich rozwiązań.
- Stanowisko Ferrari się nie zmieniło - ogłosił. - Już 29 maja złożyliśmy aplikację warunkową, tak jak pozostałe zespoły tworzące FOTA. Wraz z tym zgłoszeniem zaproponowaliśmy FIA masę propozycji, w tym takie, które doprowadziłyby do zmniejszenia kosztów - zdradza Domenicali. - Jak zwykle będziemy dążyć do znalezienia rozwiązania, które zadowoli wszystkie strony. Ale jeśli nie będzie to możliwe, to FIA nie będzie mogło włączyć Ferrari na listę startową do mistrzostw świata Formuły 1 w roku 2010 - ostrzega.
Kto mógłby jeźdźić w alternatywnej Formule 1?
FIA odpowiada, że Ferrari już złożyło zgłoszenie bezwarunkowe, gdyż poprzednia umowa zobowiązuje ekipę do uczestniczenie w F1 do roku 2012. Włoski zespół miał się do tego zobowiązać za zawetowanie wcześniej proponowanych regulacji technicznych i nowego systemu nagród finansowych.
W ostatnich dniach pojawiały się informacje, że Ferrari i pozostali "buntownicy" mogliby założyć własną serię wyścigową. Wszystko ma zależeć od tego czy FIA utrzyma propozycję wprowadzenie limitu budżetowego w wysokości 40 mln funtów, co nie podoba się teamom.
Władający Formułą 1 Bernie Ecclestone zapowiedział, że gotowy jest podjąć wobec rozłamowców kroki prawne:
- Jeśli spróbują ustanowić własną serię, a nie uważam, żeby w ogóle byli w stanie, to czekają ich wielkie tarapaty - ostrzega. - Nie mówię już o moich kontraktach z zespołami, ale jeśli ktoś poszedłby do ludzi, firm czy telewizji, z którymi mamy podpisane kontrakty, to nie będzie taryfy ulgowej. To byłaby zachęta do zerwania kontraktu. Sam tego nie robię, więc nie będę tego tolerował. Może rozchodzić się o setki milionów funtów - zakończył.
Szef Moto GP zaprzecza, że zrobi drugie F1 ?