Fruwając pod koszem: Zabójca

Nikt nie ma w finale NBA więcej do udowodnienia niż Kobe Bryant.

W pierwszym meczu finałów zdobył czterdzieści punktów, osiem zbiórek i osiem asyst. A po meczu powiedział: "Tak strasznie tego chcę, naprawdę strasznie tego chcę.". I rzeczywiście. Od siedmiu lat, kiedy Kobe sięgnął po swój ostatni tytuł, dokonuje w NBA rzeczy niewiarygodnych, zdobywa tytuły króla strzelców, nagrody MVP, 81 punktów w meczu, w 4 meczach z rzędu ponad 50, ale wciąż musi się zmagać z mantrą wygłaszaną przez front antykobowski.

Nie wygrasz bez Shaqa.

Nie jesteś prawdziwym liderem.

Nie jesteś częścią drużyny.

Nie sprawiasz, że twoi koledzy grają lepiej.

Nie bierzesz odpowiedzialności.

Nie dajesz z siebie wszystkiego.

Nie potrafisz zagrać najlepiej w meczach o najwyższą stawkę.

Nie jesteś i nigdy nie będziesz Michaelem Jordanem

Bryant już po raz szósty gra w wielkim finale NBA - w wieku 30 lat wyrównał osiągnięcie Michaela. Tyle, że Michael wszystkie swoje finały wygrywał. Kobe w 2004 roku przegrał z Detroit Pistons, a w ubiegłym roku - z Boston Celtics. Przegrywał, mimo że w obu przypadkach był faworytem. I przegrywał w fatalnym stylu. W finałach z Pistons zagrał raptem jeden dobry mecz, nie potrafił sobie poradzić z agresywną obroną Tayshauna Prince'a i zakończył rywalizację ze skutecznością 38%. W ubiegłym roku znowu zagrał raptem jeden dobry mecz, kompletnie nie radził sobie z podwajającymi i potrajającymi go obrońcami Celtów i zakończył rywalizację ze skutecznością 40%.

Potem musiał jeszcze wysłuchać upokarzającego rapowania Shaqa (ja już zdobyłem swój czwarty tytuł bez ciebie a ty?). Tytuł mistrza olimpijskiego był chyba marną pociechą.

W tym sezonie Kobe ma tylko jeden cel. Kiedy fani LeBrona Jamesa uruchomili serwis internetowy Lebronisreallyreallyreallyreallyreallyreallygood.com, który miał wypromować LeBrona na MVP, Kobe powiedział: "A ja naprawdę, naprawdę, naprawdę, naprawdę, naprawdę, naprawdę pragnę tylko tytułu." I kto wie - może leniwe mecze serii z Houston, czy słabszy początek rywalizacji z Denver wynikały z tego, żeby jak najmniejszym nakładem sił wejść do wielkiego finału. "Moglibyśmy grać nawet z obcymi z kosmosu, wszystko mi jedno. Nie jesteście sobie w stanie wyobrazić, jak strasznie tego teraz chcę."- mówi Bryant.

Publicyści "Los Angeles Times" zwracają uwagę na kamienną twarz zabójcy i zęby Bryanta. Podobno jeszcze nigdy nie były tak zaciśnięte. Bryant jest skupiony i skoncentrowany jak nigdy dotąd. Nawet własne dzieci zaczęły go nazywać Gburkiem z Siedmiu Krasnoludków.

"To nie jest miły facet. To płatny morderca. Rewolwerowiec. Nie ma litości dla słabości." - mówi Phil Jackson.

Żeby zabójca poczuł się spełniony, potrzebuje jeszcze jednej ofiary.

Kronika towarzyska

Prezydent Barack Obama przewiduje zwycięstwo Lakers. Trener Magic, Stan Van Gundy, odpowiada: "Zdaje się, że prezydent Obama ma ważniejsze sprawy na głowie - ekonomia, sprawy zagraniczne. Mam nadzieję, że nie poświęca zbyt dużo czasu na myślenie o finałach NBA."

Na okładce gry NBA 2K10 znajdzie się Kobe Bryant. Do wyboru są cztery propozycje okładek, na poszczególne propozycje można głosować na stronie 2ksports.com. W reklamówce telewizyjnej Spike Lee zastanawia się dlaczego akurat Kobe a nie np. któryś z zawodników New York Knicks - Nate Robinson, Al Harrington albo Wilson Chandler (spot można zobaczyć na naszym blogu Supergigant. ?

Na szczęście na jednej z okładek do wyboru Kobe jest w koszulce New York Knicks. Póki co ta okładka zebrała 29% głosów i w głosowaniu internautów jest na drugim miejscu.

Lamar Odom przyznał, że jego największą słabością są cukierki. I to właśnie cukierki mają być tajemnicą świetnej postawy Lamara w ostatnich kilku meczach: "W dwóch ostatnich meczach z Denver grałem świetnie, bo zjadłem wcześniej cukierki na śniadanie. Cały talerz żelków Starburst. To dzięki temu zaliczyłem ponad 10 punktów i ponad 10 zbiórek. Chyba teraz już zawsze będę jadał cukierki na śniadanie."

Lekarze alarmują, że podwyższony poziom cukru będzie źle wpływał na grę Lamara ale Kobe Bryant uważa, że skoro cukierki działają, to niech Odom dalej je zajada. "Chciałbym być jego dentystą" - dodaje.

Debiutant roku, Derrick Rose, ma problemy. Śledztwo przeprowadzone na Uniwersytecie w Memphis wykazało, że ktoś podstawiony i pewnie zdolniejszy wypełnił za Rose'a testy SAT. Potem okazało się jeszcze, że niektóre oceny Rose'a na uczelni były nielegalnie podwyższane z miernych na dostateczne.

Dwyane Wade skarży swojego ex-przyjaciela i partnera biznesowego, barona Richarda Van Houtmana o 100 milionów dolarów za zniesławienie. Kilka miesięcy temu Van Houtman opowiedział z pikantnymi szczegółami o orgiach alkoholowo narkotycznych, które rzekomo Wade urządzał w domu, który od barona na takie okazje wynajmował.

Ciekawostki

40 punktów to rekord życiowy Kobego Bryanta w finale NBA.

Shaquille O'Neal kibicuje Lakers. Napisał, że chce, żeby Kobe zdobył swój czwarty tytuł.

Phil Jackson ma w playoffach bilans 43-0 w seriach, w których prowadzona przez niego drużyna wygrywała pierwszy mecz. Ciekawe, prawda?

Złota myśl

"Modlimy się, że Kobe zacznie pudłować." - Dwight Howard o strategii Magic na kolejne mecze.

Copyright © Agora SA